sobota, 30 stycznia 2016

Rozdział 3

- Hej... Hej! Otwórz oczy!- usłyszała męski głos. Na początku stłumiony, lecz po chwili coraz bardziej wyraźny.
Diana, wciąż widząc mroczki przed oczami, zamrugała i się rozejrzała.
- Co się stało...?- zapytała półprzytomnie. Chwilę później przypomniała sobie, że kogoś uderzyła, widziała światło, a następnie ciemność.
Teraz zobaczyła, że siedzi na ławce, w parku niedaleko domu. Jesień okryła już większość chodnika złotym kocem, a drzewa uginają się lekko pod podmuchami ciepłego wiatru. Przed nią kucał chłopak, na którego wpadła. Spojrzała mu przez sekundę w oczy. Ich szafirowy kolor był obłędny. Zobaczyła, że miał lekko otwarte usta, pewnie nieświadomie i najwyraźniej spowodowane obawą. Szybko schyliła głowę zakłopotana a jednocześnie sfrustrowana. Nie wiedziała co się dzieje. Różne emocje kłębiły się w niej jak tornado. Na swoich ramionach czuła jego ręce. W miejscu gdzie one leżały, doznała czegoś dziwnego, jakby nie powinno tak być. Nie spodobało jej się to.
- Jak się czujesz?- zapytał niby z obojętnością i nadal z arogancją, ale w oczach miał strach i... troskę?
- Nie dotykaj mnie!- krzyknęła stanowczo. Paru ludzi będących w pobliżu odwróciło się ku niej. Czarnowłosy natychmiast ją puścił i rozejrzał się trochę nerwowo, bo nie chciał robić afery. Po chwili gdy inni zobaczyli, że nic się nie dzieje, szli dalej, jak gdyby nic się nie działo.
Co miała teraz zrobić? Była przerażona. Najpierw dziadowy dzień w szkole, potem jakiś koleś ma do niej pretensje, a teraz zemdlała i budzi się na ławce nie wiadomo koło kogo. Czuła, jak łzy napływają jej do oczu, jednak je powstrzymała.
Chłopak wyprostował się i podrapał się za głową z bezradności, odwracając wzrok. Nie wiedział, co ma zrobić.
- Słuchaj, możesz już sobie iść. Nic mi nie jest - powiedziała cicho, gdy udało jej się uspokoić głos. Nie chciała sobie narobić większego wstydu. Chciała już iść do domu.
- Nie mogę - stwierdził z obojętnością. W jego słowach było słychać także irytację.
Diana spojrzała na niego zdziwiona. Nie wiedziała teraz o co chodzi. Miała nerwowo kolana razem, na których trzymała złączone ze sobą swoje ręce, które lekko drgały.
- Czemu?- zapytała odruchowo, za co skarciła się w duchu.
Chłopak opuścił rękę i spojrzał się na nią z ukrytą irytacją. Był bardzo wkurzony tą sytuacją, ale wszystko przykrywał prawie idealną maską.
- Ech... No po prostu nie mogę - westchnął - Słuchaj, to co teraz powiem, może wydać ci się  idiotyczne, a nawet chore, ale to prawda - urwał na chwilę.
- No co?- zapytała z niecierpliwością.
- Jestem demonem...- kontynuował ze spokojem - A ty zawarłaś ze mną kontrakt.
Dziewczyna spojrzała na niego z dziwnym wyrazem twarzy, jakby patrzyła na idiotę. Wszystkiego by się spodziewała, ale nie tego. Nigdy nie przypuszczała, że usłyszy takie niecodzienne słowa. Nagle odpłynęły z niej wszystkie inne emocje. W głowie miała pustkę.
- Że co?- wykrztusiła z siebie - Jak???
- Pamiętasz jak mnie uderzyłaś ? - Dziewczyna kiwnęła głową w odpowiedzi.
Podniósł rękę i odchylił kołnierz, który zasłaniał szyję. Jej oczom ukazał się czarny pentagram o średnicy 4 centymetrów.
- W momencie dotknięcia go stałaś się moją panią.
- Ha! Facet, ty se chyba jaja ze mnie robisz! - powiedziała z nerwowym śmiechem, ale jego twarz wyrażała najwyższą powagę. Przestała się uśmiechać. Nadal nie mogła uwierzyć, że to co się teraz dzieje to prawda. - Czyli, że jesteś moim demonem - podsumowała. Chłopak przytaknął. - A jakie są warunki tego kontraktu? - zapytała. Nie wiedzieć czemu, uwierzyła mu w to, co mówił.
- No i tu pojawia się problem...
Usiadł obok niej lekko zdenerwowany. Jego noga latała nerwowo w górę i w dół, a splecione ręce zakrywały mu usta. Nie mógł uwierzyć, że dopuścił do tak żałosnej sytuacji. W duchu przeklinał swój los.
Jego przerwa w zdaniu mocno ją zaniepokoiła.
- Nie ma żadnych warunków od mojej strony - kontynuował w końcu, wyraźnie tym faktem wkurzony.
- Jak to...?
- Normalnie!- znowu wstał. - Umowę i jej warunki omawia się przed zawarciem kontraktu, a my nic nie ustaliliśmy, więc służę ci za darmo!- powiedział wzburzony, jednak po chwili skutecznie uspokoił się, a część złości stłumił w sobie.
- To znaczy w jaki sposób mi służyć? - zapytała bardziej akceptując to, co się stało, ale nadal nie wszystko rozumiejąc.
- Ech...  Jak zginiesz z innej przyczyny niż starość lub choroba, to ja też umieram. To jeden z podstawowych warunków. Drugi to to, że twoje słowo jest dla mnie święte. Mogę zrobić wszystko, co mi rozkażesz. Im mocniejsze uczucia włożone w polecenie, tym bardziej zmuszasz mnie, bym je wykonał.
Spojrzał na nią, by zobaczyć jej reakcję, ale jej twarz nie wyrażała niczego. Po jej oczach można by pomyśleć, że jest nieobecna. Po chwili jednak się uśmiechnęła.
- Ale czad!!!- powiedziała do siebie, po czym zwróciła się do chłopaka, który był najwyraźniej zmieszany jej reakcją - Ej, a jak masz na imię?
- A...Ashimaru...
Nie spodziewał się takiej reakcji. A przynajmniej nie tak wcześnie. No ale trudno... Od teraz ma nową panią, której musi słuchać i nic tego nie zmieni.
- Możesz mi mówić Ash. Tak w skrócie.
- Ashi!- stwierdziła Diana, przechylając głowę.
Demon zdziwił się, gdy usłyszał zdrobnienie od swojego imienia. Na  jego policzkach niemal niewidoczne rumieńce, jednak jak szybko poczuł gorąc na twarzy, to ją odruchowo odwrócił. Po chwili westchnął zrezygnowany.
- O rany... A jak ty się nazywasz?
- Diana - odpowiedziała z uśmiechem - Ashi, a masz jakieś fajne moce???
Oczy dziewczyny wyrażały ekscytację. Jeszcze niczego podobnego nie przeżyła. Wiedziała, że zachowywała się jak dziecko, ale to olewała. Po raz pierwszy w jej zwyczajnym i nudnym  życiu wydarzyło się coś ciekawego. Coś wyjątkowego. Nie posiadała się z radości. Ciągła rutyna jej życia nareszcie została przerwana.
- Błagam, nie nazywaj mnie tak - poprosił zrezygnowany. Kompletnie zapomniał o swojej wcześniejszej złości. Teraz jego umysł się rozjaśnił. Przecież nie musi wszystkiego tłumaczyć. W głowie już krążyły myśli jak wykorzystać zaistniałą sytuacje dla własnych korzyści. - Tak, mam wiele różnych mocy, ale jest ich zbyt dużo, by wymienić je wszystkie. Mogę ci na przykład powiedzieć, że potrafię zmieniać swoją formę. Potrafię stać się każdym zwierzęciem oraz mgłą czy tam dymem, wtedy moje oczy stają się czerwone. A! I jeszcze jedno...- na jego twarzy pojawił się złośliwy uśmieszek - Tak, jak ludzie potrzebują jedzenia, tak demony też.
Diana zaniepokoiła się jego ostatnim zdaniem.
- A czego dokładnie?
- Nie, żeby coś, ale najlepiej smakuje krew - powiedział z ironicznym uśmiechem. Wiedział, że żeby wszystko poszło gładko powinien mieć na twarzy maskę, ale trudno mu było ukrywać uczucia.
Uczennica wstała i zaczęła iść w stronę domu.
- Wal się zboku! I nie zbliżaj się do mnie! - rzekła z udawanym oburzeniem.
Tak naprawdę czuła radość. Nie jest już sama. Ma z kim gadać o każdej porze. Ktoś zawsze będzie po jej stronie. Poprawiła plecak i uśmiechnęła się skrycie do siebie. Nie myślała o żadnych konsekwencjach, jakie w przyszłości mogłyby się pojawić.
Ash zaśmiał się, patrząc jak odchodzi. Pomyślał, że nawet będzie zabawnie, jeśli dobrze rozegra nowo rozpoczętą grę.
Schował ręce do kieszeni i popatrzył się na tańczące w powietrzu liście. Złoto liści zawsze przypominało mu blask płomieni, a te o przykrym wspomnieniu. Uśmiech zniknął z jego twarzy.
Wyciągnął rękę, a jeden z liści na nią opadł. Żółta, martwa część rośliny zaczęła się palić. Ash obrócił dłoń, a wiatr zabrał resztki popiołu.
- Nienawidzę jesieni.



________________________________________________
Trzeci rozdział! Jestem z niego bardzo zadowolona <3
Piszcie, co o tym myślicie ;)
/~NekoNestee

2 komentarze:

  1. Fajnie, że wpadałam na tego bloga ;D nie mogę że śmiech ;D Rozbawiła mnie reakcja Diany na to, że Ashi (jak słodko) ma moce ;) dopiero zaczęłam czytać Twoje Opo ale spokojnie nadgonie ;) bardzooo mi się podoba ;p zostawiam tutaj ślad w formie komentarza i czytam dalej ;D
    Pozdrawiam ;*
    PS. Też pisze;) więc Zapraszam na bloga natchniona666.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń