poniedziałek, 18 lipca 2016

Rozdział 16

Plama krwi, wypływająca z rozszarpanych ciał, nadal się powiększała. Prawie dotykała stóp Diany. Po policzkach dziewczyny nie przestawały lecieć łzy. Słowa wypowiedziane przez demona nadal rozbrzmiewały w jej głowie. Była zdruzgotana i przerażona.
Nagle wszystko zniknęło. Zamknęła oczy i obudziła się w swoim pokoju. Emocje wcale nie opadły. Gwałtownie poderwała się z pozycji leżącej i rozejrzała się po pokoju. Zamarła gdy zobaczyła, że na krześle siedział Ash i patrzył się na nią. Czuł, że Diana strasznie się boi, a gdy tylko ich oczy się spotkały,  przeraziła się jeszcze bardziej.
- Diana...
Dziewczyna podkuliła nogi, a łzy nadal leciały. Przed oczami nadal miała ten straszny widok. Chciała krzyczeć, ale z jej otwartych ust, z trudem wydobył się drżący głos:
- I... Idź stąd... Zostaw mnie!!!
Ash zszokowany, mimo własnej woli,  zniknął. To była siła wyższa. Musiał posłuchać jej rozkazów. Nie wiedział o co chodzi. Chciał to wszystko wyjaśnić, ale z powodu polecenia "zostaw mnie" nie mógł się do niej zbliżyć bliżej niż 50 metrów.
Diana nadal czuła strach. Poczuła, że pod nosem przylega jej coś do skóry. Drżącą ręką sprawdziła co to. Jej oczy otworzyły się jeszcze szerzej. To była zaschnięta krew. Pobiegła do łazienki i zobaczyła, że ma ślady po krwi, która wcześniej leciała jej z nosa i uszu. Wzięła chusteczki, zamoczyła je w wodzie i nerwowo zaczęła to zmywać.
Gdy już nie było żadnych śladów, zeszła na dół i szukała kogoś z domowników, ale nikogo nie znalazła. Przestraszona tym faktem pobiegła na górę do swojego pokoju i usiadła na łóżku. Nie wiedziała co ma teraz robić. Bała się na samą myśl o Ashu, a gdy tylko zamykała oczy, pojawiał się ten straszny widok.
Po jakimś czasie spojrzała na godzinę. Było trochę po czternastej, co by znaczyło, że siedziała tak w pokoju przez około godzinę.
Nagle z dołu rozległ się dźwięk naciskanej klamki, ale drzwi okazały się być zamknięte. Diana szybko zbiegła na dół i zobaczyła, że po drugiej stronie był jej brat. Od razu otworzyła i rzuciła mu się na szyję. Alan odwzajemnił uścisk. Był szczęśliwy, widząc swoją siostrę.
Dziewczyna omal nie zaczęła znów płakać. Jej brat był cały i zdrowy. Nic się mu nie stało. To znaczy, że reszta jej rodziny też żyje... prawda?
- Cieszę się, że jesteś cała- powiedział z radością.
- Gdzie są rodzice? - zapytała nerwowo, patrząc mu prosto w oczy.
- Spokojnie, dzwonili, że poszli z Gabrysią do Zoo. Dasz mi wejść? - odpowiedział z uśmiechem.
Diana się trochę cofnęła i gdy jej brat wszedł do środka razem ze średniej wielkości plecakiem, zamknęła drzwi.
- Jakim cudem jestem w domu przed tobą? Co się stało?  Przecież byłam na tym obozie i... - dziewczyna zamilkła, bo zauważyła, jak jej brat momentalnie posmutniał i odwrócił wzrok- Alan...?
- Diana, Ja... muszę ci coś powiedzieć...
Poszedł do salonu i usiadł na kanapie. Diana zaniepokojona zajęła miejsce na fotelu obok.
- Pytałaś się jak się znalazłaś w domu... Przyniósł cię ten demon.- Ostatnie słowo powiedział z pogardą. Jednak przez cały czas nie patrzył na siostrę, tylko na podłogę. Nie potrafił spojrzał jej w twarz.
- To ty wiesz o nim? Od kiedy...?
- Może wyjaśnię wszystko od początku. Jakieś dwa tygodnie zauważyłem, że koło ciebie kręci się jakiś typek. Nie raz, gdy byliście przy furtce, zauważyłem, że potrafi znikać. Nie wydawało mi się to normalne. Zacząłem więc cię bardziej obserwować. Pojąłem, że to nie jest zwykły człowiek. Zacząłem się o ciebie martwić, że może ci się coś stać. Raz, on wiedział o tym, że was obserwuję z okna i spojrzał się na mnie tymi... czerwonymi oczami. Wtedy też pojąłem czym jest. Włączyłem komputer i poszukałem paru informacji na temat tego, jak się go pozbyć. Myślałem, że chce cię opętać lub już to zrobił. W internecie znalazłem pewną organizację, która zajmowała się demonami i była nawet blisko. Nie poszedłem z tym do kościoła, bo uznałem, że to by było za duże zamieszanie. Tak więc, umówiłem i spotkałem się z nimi. Wyjaśniłem całą sytuację, a oni zaproponowali pewien plan, polegający na tym, że pójdą do księdza i poproszą o możliwość przedstawienia oferty o obozie młodzieżowym.
Tydzień temu, gdy poszłaś wkurzona na rodziców do lasu, ruszyłem za tobą. Zgubiłem się  trochę po drodze, ale usłyszałem gdzie jesteś i poszedłem tam. Zatrzymałem się w krzakach, gdy zobaczyłem, że nie jesteś sama, tylko z tym osobnikiem. Ty byłaś zapatrzona w ziemię, ale on od razu wyczuł moją obecność,a gdy tylko się na mnie spojrzał... - zrobił krótka przerwę. Widać było, że trudno mu o tym mówić. Po prostu bał się wyznać prawdę. Zrobił wdech i kontynuował- poczułem dreszcze, jakby mnie przenika wzrokiem. Po chwili jednak, kompletnie mnie zignorował i... bez wahania pozabijał tamtych ludzi. W dodatku usłyszałem, że to ty mu kazałaś. Byłem przerażony tym co się tam zdarzyło. Wiedziałem, że to nie twoja wina, tylko tego demona. Miało być tak, że ty miałaś pojechać na ten obóz i być pod ich opieką w chwili, gdy część z nich będzie pozbywać się tego demona. Ja tam pojechałem, by niby im się jakoś przydać, ale oni tylko udawali, że chcą ci pomóc. Wrobili mnie. Myślałem, że... oni są dobrzy... ale gdy stwierdzili, że nie dadzą rady pozbyć się tego demona, chcieli cię wykorzystać. Miałaś być żywym dowodem i pokazać reszcie uczestników, jak się kończą spotkania z demonami... - zamilkł i uspokoił się, bo pod koniec zaczął mu się trząść głos. Po chwili mówił dalej- W sobotę, Izabella kazała mi zostać w naszym domku i zająć się papierową robotą. Na kolacji zauważyłem, że cię nie ma. W okolicach ciszy nocnej, gdy skończyłem, chciałem cię zobaczyć, więc poszedłem do twojego pokoju, ale tam cię nie było. Twój demon powiedział mi, że mam cię znaleźć, i że jest coś o czym nie wiem, co wiedziała Izabella i reszta. Poszedłem do nich po wyjaśnienia. Powiedziała mi, że ciebie się już nie da uratować, bo zawarłaś kontrakt z demonem, więc postanowili cię wykorzystać a następnie się ciebie pozbyć. Wkurzyłem się wtedy, że mnie oszukali i chcieli cię zabić. Siłą im cię odebrałem. Byłem wściekły na siebie i przerażony, bo byłaś nieprzytomna i krwawiłaś. Okazało się, że sprawili, że opętał cię inny demon. Podobno byłaś uwięziona w koszmarze, który doprowadzał cię powoli do końca...- Po policzkach zaczęły mu lecieć łzy. Odwrócił się i spojrzał Dianie prosto w oczy- Przepraszam. Tak strasznie cię przepraszam! Nie wiedziałem, że to się tak skończy... Proszę, wybacz mi! Proszę... - dopowiedział błagalnym tonem.
Diana spuściła wzrok. Nie wiedziała co ma myśleć, a tym bardziej powiedzieć. Nic nie mówiąc, zeszła z fotela, poszła do swojego pokoju i zamknęła drzwi.
Alan nadal siedział na dole. Wściekły, ze łzami w oczach, walnął pięścią w stół. Który brat omal nie doprowadził do śmierci własnej siostry? Teraz był bezradny. Nie da się cofnąć czasu. Pozostało mu czekać na decyzję Diany.
Dziewczyna nie wiedziała, co ma teraz zrobić. Czyli, że to wszystko co widziała, działo się w jej głowie? Ostatecznie została uratowana przez brata i Asha, ale... skoro to Ash powiedział Alanowi, że coś się dzieje, to znaczy, że wszystko wiedział? Chciała by o to zapytać, jednak ilekroć o nim pomyśli, to ma wspomnienie jego zakrwawionej twarzy z oczami pełnymi szaleństwa. Szybko zamknęła oczy, by odgonić ten straszny widok. Z jednej strony wiedziała, że to nie wina brata, że go oszukano, ale jednak gdyby nie on, to by nawet do tego całego obozu  nie doszło. W dodatku Ash...  Nie była w stanie na razie z nim rozmawiać. Bała się. Nadal się bała. Spotkanie z podrzędnym demonem zostawiło po sobie wyraźny ślad.
Chciała o tym wszystkim zapomnieć, by było jak dawniej. Chciała wybaczyć bratu i demonowi, ale... nie potrafiła. Na pewno nie teraz. Była zła, a przy tym smutna. Czuła zbyt wiele emocji, przez co nie czuła tak jakby nic. Pomyślała, że chyba zbliża się jej okres. Włączyła muzykę z komputera i siedziała skulona na łóżku, nie myśląc o niczym, tak jakby wyłączyła swoje uczucia.
Ash, siedząc na dachu jednego domu oddalonego 50 metrów od Diany, obserwował ją. Nie wiedział co dokładnie wtedy widziała, ale czuł, jej strach. Teraz natomiast... nie potrafił określić tych uczuć, które jej towarzyszyły. Nagle poczuł, że może się przybliżyć. Przemieścił się jak najbliżej dziewczyny, ale limit nadal istniał. Na szczęście już nie 50 metrów, tylko 25. Chciał wszystko wyjaśnić. Nie było mu jakoś szczególnie żal dziewczyny, ale jego duma została urażona, ponieważ, bez jakiegokolwiek wyjaśnienia, nie mógł zbliżyć się do właściciela. Jasne, nie było to honorowe, że wiedział, że na tym obozie coś się stanie i możliwe było, że Diana będzie cierpieć, i jej przed tym nie ostrzegł, ale nie jest typem demona, który zabija osoby, którym aktualnie służy. Co innego, jeśli warunki kontraktu dobiegną końca, a ten zostanie rozwiązany. Przyczaił się jak najbliżej mógł i spróbował skontaktować się z Dianą.
Pod nogi dziewczyny podleciał kawałek papierku:
"Diana, porozmawiajmy"
Ta patrzyła się na papierek, aż w końcu powiedziała:
- Nie pisz do mnie, nie odzywaj się do mnie i nie używaj na mnie swoich mocy.
Jej twarz była pozbawiona uczuć, jednak głos był twardy.
Ash nic nie mógł zrobić. Te polecenia oplotły go jak łańcuch. Pozostało mu tylko być jak najbliżej dziewczyny. Był zły na nią. Oczywiście, mógł pójść w cholerę, ale nie raz już Diana została zaatakowana, a jeśli ona zginie, zginie on sam, czego nie chciał.
Około godziny szesnastej, do domu wróciła mama, tata i Gabrysia. Przywitał ich Alan, starając się wyjść jak najbardziej naturalnie. Nadal miał do siebie żal. Diana zeszła powoli z góry i bez słowa przytuliła się do mamy, która lekko się zdziwiła, lecz po chwili dodała:
-Cześć słonko, dobrze, że wstałaś.
Po chwili wszyscy poszli do salonu. Na fotelu, który był najbliżej drzwi, usiadł tata, na trzyosobowej kanapie- mama, i dwie siostry, a na drugim fotelu, przy drugim końcu sofy, Alan.
- To synu, opowiadaj jak było na tym obozie- rzekł ojciec.
Diana była lekko zdezorientowana, jednak nic nie powiedziała. Jak to? Rodzice nie pamiętają, że ona też była? Może to sprawka Asha. Popatrzyła się pytajnym wzrokiem na brata, a ten patrząc na nią, zrobił szybki i krótki ruch głową, wskazując na ścianę. To potwierdziło przypuszczenia dziewczyny.
- Dobrze, fajnie tam było. Miło tam spędziłem czas.
Diana musiała przyznać, że umiał kłamać.
- A jak wam minął dzień?- zmienił temat.
- Dobrze. Jak zwykle chcieliśmy pójść na rano do kościoła, ale Diana bardzo mocno spała, wykończona pewnie wczorajszą nauką, więc postanowiliśmy pójść na osiemnastą. Potem Gabrysia nagle uparła się, że chce do zoo. Nie mieliśmy zbytnio planów, więc poszliśmy.
Licealistka lekko zmarszczyła brwi ze zdziwienia, ale nic nie mówiła. Lepiej by nie wiedzieli, jak było na prawdę.
- A jak było w zoo?- zapytał Alan.
W tym momencie Gabrysia zaczęła opowiadać szczegółowo z entuzjazmem.
Gdy młodsza siostra skończyła mówić, udała się do swojego pokoju. W jej ślady poszedł brat. Diana została na dole i leżąc przy mamie, oglądała z rodzicami telewizję.
Gdy była za piętnaście osiemnasta, wszyscy poza Alanem, wyszli do kościoła. Mama stwierdziła, że skoro miał odprawioną mszę przed powrotem, to nie musi iść drugi raz.
Tym razem Diana nie była z tyłu, tylko szła między rodzicami. Jakoś nie chciała się od nich oddalać. Błądziła wzrokiem po okolicy. Gdy zobaczyła w oddali Asha, szybko skierowała oczy na drogę przed nią.
Reszta dnia minęła spokojnie. Po powrocie do domu, dziewczyna pooglądała różne filmiki na YouTube, by poprawić sobie humor. Jednak to za bardzo nie pomogło. Ani razu się dziś nie uśmiechnęła. Cały dzień była cicha i nie czuła żadnych uczuć. Zmęczona bezczynnością, poszła spać w miarę wcześnie, o dwudziestej drugiej. Zasnęła z nadzieją, że jutro będzie lepiej.

_____________________________________________
Powracam z rozdziałem 16 w wielkim stylu! (tu są wanfary i fajerwerki, których nie widać i nie słychać)
Tak, więc mam nadzieję, że niejasności odnośnie tego wątku zostały rozwiane :D W razie jakiś pytań to pytać!
Ale spokojnie, to nie jest główną fabuła, która zaplanowałam! (Ci co czytają wiedzą przecież, a skoro to czytasz to znaczy, że jesteś tym, który czyta, więc powinieneś wiedzieć (kocham moje sensowne sensy wypowiedzi XD))
Krótkie ogłoszenie: są wakacje czyli w końcu się ruszam z domu i wyjeżdżam ^^  Wracam dopiero w połowie sierpnia, a z racji tego, że do neta nie bd mieć za bardzo dostępu, następny rozdział może się pojawić dopiero około 15 sierpnia.
Miłych wakacji <3

/~NekoNestee

wtorek, 5 lipca 2016

Rozdział 15

- Co...?- wyrzucił Alan z niedowierzaniem- Co masz na myśli, mówiąc, że poznaje, jak bardzo demony są niebezpieczne?
- Ech... Sam się do nas zwróciłeś o pomoc, nie?- odpowiedziała z obojętnością Izabella- Jej się już nie da uratować. Zawarła kontrakt z demonem, więc...
- Jak to zawarła kontrakt z demonem???
Brat Diany był przerażony. Jego siostrzyczka zawarła kontrakt? Z demonem??? Nie rozumiał tego. Myślał, że jakiś kręci się wokół niej i być może ją opętał, ale nigdy by nie pomyślał, że będzie mieć z nim pakt...
Twarz kobiety wyrażała znudzenie.
- Możesz nie przerywać, gdy ja mówię? Zawarła kontrakt z demonem, więc musi zapłacić i posłuży jako przykład.
- Jaki znowu przykład? Jaka zapłata??? O czym ty pieprzysz???
- Uspokój się, dobrze ci radzę - powiedziała groźniejszym tonem i z wyższością- Za grzechy trzeba płacić, prawda? Dlatego teraz odbywa swoją karę. Dzięki temu zostanie zbawiona i odkupi swoje winny. Kościół nie popiera naszych zdań. Uważamy, że trzeba uświadomić innym, z czym mają do czynienia. Niech sami zobaczą na własne oczy. Dlatego Diana posłuży jako przykład skutku bratania się z demonami dla innych uczestników obozu. Po tym rola twojej siostry kończy. Mam nadzieję, że rozumiesz. W końcu nie jesteś taki głupi, chyba że się myliłam.
Alan przeżył szok. Zaczęło gromadzić się w nim wiele emocji. Głównie złość, jak również strach i poczucie winy.
- Jedyne co zrozumiałem to to, że chcecie zabić moją siostrę.
- Oj tam, odrazu zabić. Ona już jest martwa. My ją tylko ratujemy od piekła.
Chłopak schylił głowę. Jego włosy zasłoniły mu twarz. Ogarniał go coraz większy gniew. Ścisnął prawą dłoń w pięść. Chciał przywalić Izabelli. Co go powstrzymywało? Że to kobieta? Dla niego to teraz zwykła szmata.
Szybkim ruchem zrobił zamach i jego ręka wylądowała na policzku dziewczyny. Ta straciła równowagę i upadła na podłogę. W tym momencie z kanapy poderwali się Arek i Ola. Ola stała zszokowana, natomiast Arek z wściekłością rzucił się na Alana. Ten nie zdążył zrobić uniku i został przygwożdżony do ziemi. Jego ręce były trzymane przez napastnika, który odwrócił głowę do Oli i zaczął mówić:
- Ola! Biegnij po Damiana i ...
Nie dokończył zdania, bo Alan walnął go głową w szyję. Arek nie mógł złapać przez chwilę oddechu i złapał się za gardło. Brat Diany wykorzystał okazję i wyrwał się z uścisku. Wstał i przyłożył napastnikowi kolanem w brzuch, po czym walnął w twarz. Ten, tracąc równowagę, upadł i rzem z Izabellą zderzyli się głowami. Oboje stracili przytomność.
Alan nadal stał, ciężko oddychając. Po chwili spojrzał wściekle na Olę. Gdy tylko ich oczy się spotkały, Olę przeszedł dreszcz. Nigdy nie widziała takiego wzroku u nikogo. Wyrażał on determinację i wściekłość. Dziewczyna stała roztrzęsiona. Bała się.
- Powiesz mi po dobroci czy mam to wyciągnąć z ciebie siłą?- zaczął mówić Alan- Gdzie jest Diana?
Mówił cicho, ale dało się usłyszeć jego złość. Nie spuszczając z oczu przeciwnika, wyprostował się i napiął wszystkie mięśnie, próbując się opanować.
- Ona... Ona jest... w piwnicy... w domu właścicieli...- odparła drżącym głosem.
Alan bez słowa szybko wyszedł z pomieszczenia i udał się we wskazane miejsce. Odczuwał niepokój i lekki strach, który był przewyższony przez chęć uratowania siostry.
Gdy przekroczył drzwi wejściowe, rozejrzał się przez chwilę i poszedł do pokoju, z którego wydobywało się światło. Owy pokój był na końcu korytarza, po prawej stronie. W nim, przy wejściu siedział Krzysiek, który widząc Alana, wyraźnie się zdziwił. Nim zdążył jakkolwiek zareagować, dostał w twarz i został podcięty nogą. Upadł rozkojarzony na podłogę. Alan podszedł do małego, rzucającego się w oczy stolika, na którym była żółta szmatka, a obok stała jakaś butelka. Wziął ją i przeczytał, że to silny środek nasenny. Spojrzał na Krzyśka, który zaczął się z bólem podnosić. Szybko wylał zawartość szklanego pojemnika na materiał, podbiegł do chłopaka i przytknął mu go pod nos. Gdy ten się już nie ruszał, brat Diany dokładnie rozejrzał się po pokoju. Kilka sekund zajęło mu dostrzeżenie małych, drewnianych drzwi, które znajdowały się koło szafy. Mając szmatkę, nasiąkniętą środkiem nasennym, ruszył dalej.
Otworzył ostrożnie drzwi, które niestety zaskrzypiały. Alan zatrzymał się na chwilę, gdy usłyszał głos Klaudii, która najwyraźniej była za zakrętem:
- Krzysiek? Czy to ty?
Alan stał nieruchomo. Słyszał dokładnie przyśpieszone bicie swojego serca. Czy ma jakiś plan? W sumie tak; wbić się do środka i uratować siostrę. Jak to zrobić? Nie wiedział. Postanowił wykorzystać środek usypiający. Podszedł do ściany, by wziąć z zaskoczenia dziewczynę, która szła w jego stronę. Gdy wyszła zza zakrętu, chłopak szybkim ruchem złapał ją za szyję i przytknął jej szmatkę do nosa.
-EJ!!! - zawołał Damian, który najwyraźniej wszystko widział.
Alan w miarę delikatnie położył nieprzytomną już Klaudię na podłogę. Po chwili dostał pięścią w twarz i zatoczył się w tył. Na szczęście odzyskał równowagę i zdążył zablokować następny cios. Złapał ręce Damiana i zaczęła się walka na siłę. Każdy z nich naciskał na przeciwnika. Oboje tym sposobem unieruchomili swoje nogi i ręce. Alan zastanawiał się, jak ma zyskać przewagę. Nie musiał długo czekać, aż pomysł sam nadejdzie. Odchylił głowę i walnął nią w głowę przeciwnika. Damian nie spodziewał się tego ataku. Przez chwilę się zachwiał, ale ta chwila wystarczyła, by wylądował na ziemi. Alan przycisnął szmatkę do jego ust. Po chwili napastnik przestał się szarpać i leżał nieruchomo.
Brat  Diany był zmęczony walkami, ale mimo to wstał i podbiegł do metalowych drzwi. Zajrzał przez otwór i przestraszył się, widząc nieprzytomną siostrę. Zaczął walić w drzwi i je szarpać, niestety bez skutku. Rozejrzał się szukając klucza. Na ścianie nie ma, na stole też... Już szedł, by przeszukać przeciwników, ale zatrzymał się, gdy dostrzegł klucz, który leżał przy krześle. Szybko go wziął i otworzył drzwi. Podbiegł do siostry i jeszcze bardziej się przestraszył, gdyż zobaczył, że z uszu i nosa Diany leci krew. Czuł jak łzy napływają mu do oczu. Odwrócił jej głowę i przytknął dwa palce do jej szyi, by sprawdzić tętno. Obecne. Troszeczkę się uspokoił. Wziął ją na ręce. Nie zauważył tego, że po jej policzku, spłynęła samotna łza.
Wyszedł z domu, niosąc ją na rękach. Miał ciężki oddech i był wyczerpany, jednak to go nie powstrzymywało.
Tylko... co teraz? Szybko musiał pomyśleć. Postanowił zanieść siostrę do swojego pokoju, przynajmniej do czasu, kiedy się nie obudzi.
Już miał ruszyć, gdy nagle powalił go na kolana niewyobrażalny ból głowy. Nie puścił Diany. Przycisnął ją mocniej do siebie. Głos Asha zagłuszał mu jakiekolwiek myśli.
Zdejmij barierę!!!
Alan nie miał siły walczyć. Postanowił zrobić to, co mu nakazuje. Delikatnie położył Dianę na ziemię Poszedł przed siebie, do samego krańca terenu i zerwał jedną pieczęć, wiszącą na drzewie. Następnie zaczął wyrywać część trawy, na której była biała farba, co spowoduje przerwanie kręgu, namalowanego wokół całej posesji.
Po skończeniu szybko wrócił do siostry i zobaczył, że klęczy przy niej czarnowłosy mężczyzna. Przez chwilę napotkał jego wzrok. Alana przeszły dreszcze, gdy zobaczył jarzące się czerwienią oczy. Mimo wszystko, podszedł do dziewczyny.
Ash czuł lekkie pieczenie w żyłach. Znaczyło to, że jego pani zaczyna umierać. Bardzo się zdenerwował tym faktem, ponieważ przecież jak ona zginie,to on też! W chwili gdy bariera opadła, wyczuł obecność podrzędnego demona. Zaczął przeszukiwać kieszenie Diany.
- Co ty robisz? - zapytał lekko przestraszony Alan.
Ash jednak zignorował to pytanie i znalazł to czego szukał, a mianowicie klucz, którego Diana wcześniej dotknęła.
Na jego jednej ręce leżała głowa dziewczyny, natomiast w drugiej trzymał znaleziony przedmiot, którego zaczął palić czarnym ogniem. Po sekundzie nie został nawet popiół.
Diana nadal była nieprzytomna. Ash bez słowa wziął ją na ręce i zaczął iść przed siebie. Alan zdezorientowany odezwał się:
- Ej!  Dokąd ją zabierasz???
Demon się zatrzymał i spojrzał na chłopaka. Jego pełne nienawiści oczy zalśniły czerwienią:
- Nie mogę uwierzyć, że ludzie są tak okrutni, żeby dobrowolnie wydać jednego ze swoich w ręce demona.
-Co...? - wykrztusił, po czym dodał błagalnym tonem, jakby miał się prawie rozpłakać- Proszę, wytłumacz mi, co jej jest!
Oczy demona przestały się jarzyć złością. W końcu jej brat o niczym nie wiedział, co jednak go nie do końca usprawiedliwiało, ponieważ gdyby nie on, to by nie było tego całego zdarzenia.
- Twoi koledzy najwyraźniej złapali podrzędnego demona, który był w tamtym kluczu. Zmusili Dianę, by go dotknęła, przez co zawładnął jej umysłem.
- To znaczy, że co dokładnie?
- Była uwięziona w koszmarze, którego nie potrafisz sobie wyobrazić. Tego typu demony może i są najsłabsze, ale nadal niebezpieczne, a tym bardziej bezwzględne, dlatego będąc w jej głowie, powoli doprowadzał do jej śmierci w męczarniach - zakończył swoją wypowiedź i znów zaczął iść.
Alan był w szoku. Nie wiedział, że to się tak skończy. Gdyby tylko znał intencje tej organizacji, nigdy by do niej nie wstąpił. Strasznie się obwiniał o to, co się przydarzyło jego siostrze.
- Zaczekaj! Gdzie ja zabierasz?
- Do domu.
- Idę z tobą.
Ash się znowu zatrzymał i spojrzał na Alana z wyższością:
- Nie. Ty tu zostajesz.
- To co mam zrobić jak się reszta obudzi???
- Ech... Nie mój problem, ale niech stracę. Zmodyfikuje im pamięć. Wymarzę jakiekolwiek informacje o Dianie i o twojej prośbie.
- Skąd o niej wiesz?
- Jestem demonem. Wiem wiele rzeczy.
- Czyli że... wiedziałeś o ich planie?
- Powiem tak. Wiedziałem, że coś planują jej zrobić, ale nie myślałem, że będą chcieli ją zabić!
- Skoro wiedziałeś, to czemu nic nie zrobiłeś...?
- Jak się żyje parę tysięcy lat, to naprawdę można się znudzić. Zaczyna się wszędzie szukać jakiejkolwiek rozrywki. A poza tym, jestem demonem: cieszę się z czyjegoś nieszczęścia.
Alan nie ukrywał, że się bał. Nie chciał się zgodzić, by jakaś kreatura zabrała jego siostrę. Ale nie miał wyboru.
- Dobra zostanę... Tylko niech ona będzie bezpieczna...
Ash nic nie odpowiedział, tylko odwrócił się i zniknął, z Dianą na rękach.

__________________________________________________
To koniec... tego rozdziału XD

/~NekoNestee