- Diana! - rozległ się krzyk mamy z parteru. - Schodź na dół! Bo się spóźnisz do szkoły!
- Już idę! - odparła
dziewczyna, biegnąc po schodach. Wpadła do średniej wielkości
pomieszczenia, w którym stała jej rodzicielka. Otworzyła swój zielony
plecak i zapakowała do środka drugie śniadanie w formie dwóch kanapek z
szynką.
Po zapięciu torby,
wbiegła do małej łazienki naprzeciwko kuchni i rozczesała pośpiesznie
swoje ciemnoblond włosy. Zrobiła trzy ruchy tuszem do rzęs nad
bladoniebieskimi oczami i zaczęła zakładać czarną, letnią kurtkę.
- Kiedyś naprawdę obleję
cię zimną wodą na pobudkę - powiedziała z ciepłym uśmiechem mama.
Diana się skrzywiła, udając urażoną, ale nic nie powiedziała. Ucałowała
ją na pożegnanie w policzek i wyszła z domu, prawie potykając się o
własne nogi.
Idąc chodnikiem,
rozplątywała różowe słuchawki. Ciągle ją zastanawiało, jakim cudem same
tak strasznie się plączą. Podłączyła je do telefonu i włączyła jakąś
szybką nutę.
Do szkoły miała około 20 minut drogi piechotą. W czasie marszu patrzyła na ten sam, codzienny krajobraz.
Mijała kolejno domy oraz
drzewa, które były posadzone wzdłuż drogi. Patrzyła na złocące się
liście i czuła delikatny wiatr we włosach. Jednak samochody, które
jechały w godzinach rannych co jakiś czas, zagłuszały jej muzykę.
Słuchając kolejnych
utworów, Diana przypomniała sobie, że dziś jest sprawdzian z
angielskiego. Popadła w lekką panikę, bo się w ogóle nie uczyła. Jej
serce przez chwilę z nerwów szybciej zabiło, a w jej ciele zagościło
nieprzyjemne uczucie.
Po chwili jednak się
uspokoiła, jakby za dotknięciem magicznej różdżki. Trudno, najwyżej się
poprawi. To tylko kolejna cyferka w dzienniku, pomyślała. Obróciła się
za siebie, by sprawdzić czy nikt za nią nie idzie, jak to zwykle
robiła, gdy słuchała muzyki. Miała takie dziwne przyzwyczajenia, ale to
tylko ciekawość. Nikogo jednak nie zobaczyła, co ją uspokoiło. Nie
lubiła obcych ludzi. Nie to że się ich bała, tylko po prostu za nimi nie
przepada.
Odwróciła się z
powrotem i poczuła, że na kogoś wpadła. Głową przywaliła w coś twardego,
co spowodowało, że straciła równowagę i upadła na chodnik, a słuchawki
wypadły jej z uszu. Wylądowała podtrzymując się z tyłu rękami, w które
wbijał się nierówny beton, przez co na jej skórze pozostał czerwony
ślad. Przyłożyła sobie dłoń do bolącej głowy i spojrzała z kim się
zderzyła.
Zobaczyła młodego,
wysokiego mężczyznę, w czarnej kurtce z kołnierzem i ciemnych spodniach.
Jej uwagę przykuła jego twarz. Miał niebieskie oczy oraz naprawdę
czarne włosy. Można by pomyśleć, że były one farbowane. Jego rysy były
twarde, wyraźnie było mu widać kości policzkowe, jednak to dodawało mu
uroku. Na pierwszy rzut oka wygląda na przystojnego i miłego,
powiedziała sobie w myślach.
Chłopak spojrzał się na dziewczynę, po czym jego mimika twarzy z łagodnej, przerodziła się w arogancję. Prychnął, patrząc na nią z góry.
- Niewychowany dzieciuch...- mruknął, odchodząc, ale na tyle głośno, że Diana go usłyszała.
Poczuła w sobie
narastającą złość. Piorunowała chłopaka wzrokiem, gdy ten się oddalał.
Podniosła się, masując sobie nadgarstki, po czym otrzepała spodnie z
kurzu i spojrzała na zegarek. Jej oczy otworzyły się szerzej. Za 10
minut zaczynała lekcje, a przynajmniej tyle czasu zajmie jej droga.
Poprawiając pośpiesznie słuchawki, z przyśpieszonym tempem ruszyła
dalej.
_____________________________________
Przepraszam, że tak krótko, ale chciałam to szybko wstawić ;)
/~NekoNestee
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz