niedziela, 31 stycznia 2016

Rozdział 4

Diana otworzyła furtkę do swojego domu. Był on jednopiętrowy, szary i nowoczesny. Od strony ulicy miał duży balkon. Część posesji zajmował podjazd, a resztę zajmowała trawa z ogrodem. Nie była to bogata posiadłość, ale skromny i zadbany dom.
Stanęła przy drzwiach i sprawdziła, czy drzwi są otwarte. Zamknięte. Zaczęła szukać kluczy, gdy nagle usłyszała otwierający się zamek. W drzwiach zobaczyła brązowowłosą kobietę.
- Cześć mamo - przywitała się z uśmiechem.
- Witaj skarbie, jak było w szkole?
I całe jej szczęście szlag trafił. Jak na zawołanie pojawiły się wspomnienia z dzisiejszego ranka.
- Dobrze - odpowiedziała najzwyczajniej, jak mogła. Wolała nie mówić nic rodzicom o angielskim, bo zawsze potem jest kłótnia oraz pretensje, dotyczące jej ocen.
- Zjedz coś. Jest makaron z sosem śmietankowo-kurczakowym.
- Nie... dzięki... - rzekła z udawanym uśmiechem. Nie lubiła tej potrawy. - Jadłam obiad w szkole. Tata w domu?
- Nie, dziś pracuje do późna.
- Diana!!!- zawołał dziecięcy głos. Diana odwróciła się do młodszej o 8 lat siostry.
- Hej Gabi...- powiedziała z obojętnością. Kochała ją, ale dziewczynka strasznie się narzucała i o wszystko ją wypytywała.
- Mamo! Idę na górę!- poinformowała licealistka, unikając siostrzanych więzi. Wzięła plecak z książkami, telefon i poszła do swojego pokoju.
Weszła i zapaliła światło. Jej pokój nie był ani duży, ani mały. Mieścił się nie od strony ulicy, ale od strony ogrodu. Ściany miały kolor blado-błękitny. Prawie całą podłogę zajmował fioletowy dywan z frędzelkami. Po prawej stronie stała duża szafa, zaś po lewej było łóżko, nad którym znajdowały się trzy czarno-białe zdjęcia z kotami. Naprzeciwko wejścia było okno, a pod nim biurko z komputerem. Na parapecie stała drukarka. Nie miała bałaganu. Wszystko było ładnie ułożone na swoim miejscu.
Położyła plecak koło biurka i poszła do łazienki. Zapaliła światło i podeszła do lustra. Przeczesała włosy ręką i odkręciła kran. Włożyła ręce pod wodę i zobaczyła, że od zewnętrznej strony dłoni, na dolnej części środkowego palca, znajduje się czarny okrąg o średnicy półtora centymetra. W środku dostrzegła czarną różę.
Dziwne... Nie pamięta, by sobie malowała cokolwiek na ręce. Próbowała zmyć to mydłem, ale nawet się nie rozmazało.
- Co do cholery...- powiedziała do siebie.
- Nie da się tego zmyć - usłyszała nie wiadomo skąd. Spojrzała odruchowo w lustro, by zobaczyć, czy ktoś za nią nie stoi. Podskoczyła cicho ze strachu, bo zobaczyła w lustrze parę czerwonych oczu, które się na nią gapią.
- To znak kontraktu - kontynuował głos. - Nie pozbędziesz się go.
- Ash???- zapytała na tyle cicho, by mama z siostrą, które są na dole, nie mogły jej usłyszeć, ale też na tyle głośno, by wyrazić swoje zdziwienie.
Oczy zniknęły, a z lustra zaczął wydobywać się dym, który przemieścił się przed dziewczynę. Zamiast szarego gazu pojawił się demon.
- Witaj ponownie, moja pani - powiedział z uśmiechem, kłaniając się teatralnie.
Diana stała przed nim i nie wiedziała, co ma powiedzieć. Czuła lekkie zażenowanie, ale także swego rodzaju fascynację. Minęła chłopaka i udała się do swojego pokoju. Wiedziała, że on idzie za nią. Weszła do siebie i usiadła na łóżku.
- Zamknij drzwi - poprosiła.
Ash przeszedł przez próg i posłusznie wykonał polecenie. Podszedł bliżej dziewczyny i usiadł okrakiem na obrotowym krześle, kładąc rękę na oparciu.
- Jak to możliwe, że mimo zakazu zbliżania się do mnie i tak to robisz?- zapytała z ciekawością, gdy tylko chłopak zajął miejsce.
Demon westchnął. Ukrył swoją lekką irytację i odezwał się najzwyczajniej w świecie:
- Tłumaczyłem ci przecież: im mocniejsze uczucie związane z nakazem, tym bardziej muszę go przestrzegać. W momencie powiedzenia "Nie zbliżaj się do mnie" wcale nie chciałaś, bym cię zostawił. Czułaś radość, mimo udawanej złości.
Diana otworzyła usta ze zdziwienia.
- Jak..?
- Jakby ci to łatwo wytłumaczyć...- odparł, błądząc wzrokiem po jej pokoju. - Wiem jakie emocje odczuwasz. Strach... radość... I na podstawie tej wiedzy wiem, jak silny jest rozkaz.
Poczuła lekkie przerażenie. To znaczy, że co? Czyta w jej myślach?
- Ej, no... Nie bój się - powiedział stanowczo. - Nie wiem czego się zlękłaś, ale czuję, że jesteś trochę przerażona.
Okej.. nie umie czytać w myślach. Moja głowa jest bezpieczna, pomyślała. Uspokoiła się tym faktem.
Spojrzała na różę, która była na jej ręce.
- Dlaczego akurat róża?- zapytała.
- Każdy demon ma swój sposób znakowania. Moim znakiem jest róża. Znam innych, którzy za swój znak przyjmują księżyc, słońce, węża... Więc to różnie bywa. A poza tym, tak jak wspomniałem, mogę się zmieniać, ale żeby być przy tobie, w formie jakiejś rzeczy, to muszę być na tym znaku - wskazał na palec dziewczyny.
Usłyszeli, że ktoś idzie schodami na górę. Nasłuchując, Diana odwróciła głowę w stronę drzwi. W tym momencie, Ash zmienił się w pierścionek na naznaczonym palcu. Pojawił się jako srebrna obrączka, która na górze miała rozwidlenie, w którym był czarny, śpiący kot, z małymi czerwonymi cyrkoniami. Idealnie przykrywał całe znamię.
Chwilę później drzwi się otworzyły i do środka weszła młodsza siostra.
- Gabi! Ile razy ci mówiłam, że masz pukać, zanim wejdziesz?- zapytała Diana z irytacją.
- No przepraszam... Mama powiedziała, że masz mi pomóc z matematyką.
- A Alan nie może ci pomóc?
- Nie ma go w domu - rzekła dziewięciolatka, idąc do biurka.
No jasne... Jej starszego o rok brata nigdy nie ma w domu. Zawsze gdzieś wychodzi ze swoją dziewczyną lub z kumplami.
- Z jakim zadaniem masz problem?- zapytała, wstając z łóżka.
- Piątym - wskazała na zadanie. - A z kim przed chwilą rozmawiałaś?
Tak... Nie ma to jak urok młodszej siostrzyczki i jej ciągłych pytań.
- Rozmawiałam przez telefon. Czego tutaj nie rozumiesz?- zadała pytanie, zmieniając temat.
- Ogólnie całej treści.
- Przeczytaj mi.
Diana słuchała uważnie zadania, gdy nagle poczuła ukłucie na palcu z pierścionkiem. Spojrzała na niego i zobaczyła, że oczy kota przybrały kolor jaskrawej czerwieni.
- Co do cholery... - powiedziała sama do siebie.
- Didi, słuchasz mnie?- zapytała zniecierpliwiona Gabrysia.
- Tak, słucham, a i nie nazywaj mnie tak. Wiesz, że tego nie lubię.
- Wiem, wiem...
Starsza siostra wyjaśniła całe zadanie i dziewczynka wyszła p o piętnastu minutach, dziękując za pomoc.
Gdy zamknęły się drzwi, Diana odczekała chwilę.
- Ash, masz się natychmiast pojawić!
Wołany stanął przed nią, wycierając ręką uśmiechnięte usta. Dziewczyna spojrzała na znak na swojej dłoni i dostrzegła cztery czerwone kropki wokół róży.
- Czy ty właśnie piłeś moją krew?- zapytała poirytowana.
Chłopak nic nie powiedział, tylko szczerzył się złośliwie.
- Odpowiedz.
- Co mam ci mówić, skoro już wiesz. Poza tym chyba mogę, no nie, Didi?
Zamknęła oczy i się opanowała. Nie znosiła tego skrótu.
- Po pierwsze nie: nie nazywaj mnie tak. Nigdy. Po drugie: skoro możesz, to nie musisz, mam rację?
Ash przestał się uśmiechać. Był niezadowolony, że jego kłamstwo wyszło na jaw. Sam siebie wpakował. Nie mógł uwierzyć we własną głupotę.
- No ale od czasu do czasu, możesz mi dać się napić...- powiedział błagalnym tonem.
- Nie.
- Oj, no weź...
- Koniec tematu! A i jeszcze jedno - rzekła wkurzona. - Nie waż się wchodzić do łazienki, podczas gdy ja tam jestem. Czy tego rozkazu musisz przestrzegać bezwzględnie?
- Tak... Muszę...- powiedział zrezygnowany, odwracając wzrok.
- To dobrze, a teraz daj mi z łaski swojej odrobić lekcje. Zajmij się sobą.
Diana usiadła przy biurku i zaczęła odrabiać lekcje. Ash nie wiedząc, co ma robić, rozejrzał się po pokoju, po czym zmienił się w czarnego kota, wskoczył na łóżko i poszedł spać. Dziewczyna, po uspokojeniu się, spojrzała na niego. Poczuła ciepło w środku, patrząc na śpiące zwierze. Najbardziej ze wszystkiego kochała koty. Miała do nich wielką słabość, więc patrzyła z radością, jak jego klatka piersiowa unosiła się w górę i w dół. Kot uśmiechnął się, lekko otwierając swoje czerwone oczy. Diana się ciut zarumieniła, więc odwróciła głowę, wracając do lekcji.
Reszta dnia minęła spokojnie. Dziewczyna praktycznie cały czas była w swoim pokoju. Większość czasu robiła pracę na komputerze, a Ash spał na jej łóżku, jak to kot.
Późno wieczorem poszła się myć, przebrała się, zgasiła światło i położyła się spać. Tuż przed zaśnięciem poczuła przy swojej dłoni miękkie futro, po czym z uśmiechem zasnęła.

_____________________________________________
Rozdział 4! I... dalej nie wiem co mam powiedzieć ...
/~NekoNestee

sobota, 30 stycznia 2016

Rozdział 3

- Hej... Hej! Otwórz oczy!- usłyszała męski głos. Na początku stłumiony, lecz po chwili coraz bardziej wyraźny.
Diana, wciąż widząc mroczki przed oczami, zamrugała i się rozejrzała.
- Co się stało...?- zapytała półprzytomnie. Chwilę później przypomniała sobie, że kogoś uderzyła, widziała światło, a następnie ciemność.
Teraz zobaczyła, że siedzi na ławce, w parku niedaleko domu. Jesień okryła już większość chodnika złotym kocem, a drzewa uginają się lekko pod podmuchami ciepłego wiatru. Przed nią kucał chłopak, na którego wpadła. Spojrzała mu przez sekundę w oczy. Ich szafirowy kolor był obłędny. Zobaczyła, że miał lekko otwarte usta, pewnie nieświadomie i najwyraźniej spowodowane obawą. Szybko schyliła głowę zakłopotana a jednocześnie sfrustrowana. Nie wiedziała co się dzieje. Różne emocje kłębiły się w niej jak tornado. Na swoich ramionach czuła jego ręce. W miejscu gdzie one leżały, doznała czegoś dziwnego, jakby nie powinno tak być. Nie spodobało jej się to.
- Jak się czujesz?- zapytał niby z obojętnością i nadal z arogancją, ale w oczach miał strach i... troskę?
- Nie dotykaj mnie!- krzyknęła stanowczo. Paru ludzi będących w pobliżu odwróciło się ku niej. Czarnowłosy natychmiast ją puścił i rozejrzał się trochę nerwowo, bo nie chciał robić afery. Po chwili gdy inni zobaczyli, że nic się nie dzieje, szli dalej, jak gdyby nic się nie działo.
Co miała teraz zrobić? Była przerażona. Najpierw dziadowy dzień w szkole, potem jakiś koleś ma do niej pretensje, a teraz zemdlała i budzi się na ławce nie wiadomo koło kogo. Czuła, jak łzy napływają jej do oczu, jednak je powstrzymała.
Chłopak wyprostował się i podrapał się za głową z bezradności, odwracając wzrok. Nie wiedział, co ma zrobić.
- Słuchaj, możesz już sobie iść. Nic mi nie jest - powiedziała cicho, gdy udało jej się uspokoić głos. Nie chciała sobie narobić większego wstydu. Chciała już iść do domu.
- Nie mogę - stwierdził z obojętnością. W jego słowach było słychać także irytację.
Diana spojrzała na niego zdziwiona. Nie wiedziała teraz o co chodzi. Miała nerwowo kolana razem, na których trzymała złączone ze sobą swoje ręce, które lekko drgały.
- Czemu?- zapytała odruchowo, za co skarciła się w duchu.
Chłopak opuścił rękę i spojrzał się na nią z ukrytą irytacją. Był bardzo wkurzony tą sytuacją, ale wszystko przykrywał prawie idealną maską.
- Ech... No po prostu nie mogę - westchnął - Słuchaj, to co teraz powiem, może wydać ci się  idiotyczne, a nawet chore, ale to prawda - urwał na chwilę.
- No co?- zapytała z niecierpliwością.
- Jestem demonem...- kontynuował ze spokojem - A ty zawarłaś ze mną kontrakt.
Dziewczyna spojrzała na niego z dziwnym wyrazem twarzy, jakby patrzyła na idiotę. Wszystkiego by się spodziewała, ale nie tego. Nigdy nie przypuszczała, że usłyszy takie niecodzienne słowa. Nagle odpłynęły z niej wszystkie inne emocje. W głowie miała pustkę.
- Że co?- wykrztusiła z siebie - Jak???
- Pamiętasz jak mnie uderzyłaś ? - Dziewczyna kiwnęła głową w odpowiedzi.
Podniósł rękę i odchylił kołnierz, który zasłaniał szyję. Jej oczom ukazał się czarny pentagram o średnicy 4 centymetrów.
- W momencie dotknięcia go stałaś się moją panią.
- Ha! Facet, ty se chyba jaja ze mnie robisz! - powiedziała z nerwowym śmiechem, ale jego twarz wyrażała najwyższą powagę. Przestała się uśmiechać. Nadal nie mogła uwierzyć, że to co się teraz dzieje to prawda. - Czyli, że jesteś moim demonem - podsumowała. Chłopak przytaknął. - A jakie są warunki tego kontraktu? - zapytała. Nie wiedzieć czemu, uwierzyła mu w to, co mówił.
- No i tu pojawia się problem...
Usiadł obok niej lekko zdenerwowany. Jego noga latała nerwowo w górę i w dół, a splecione ręce zakrywały mu usta. Nie mógł uwierzyć, że dopuścił do tak żałosnej sytuacji. W duchu przeklinał swój los.
Jego przerwa w zdaniu mocno ją zaniepokoiła.
- Nie ma żadnych warunków od mojej strony - kontynuował w końcu, wyraźnie tym faktem wkurzony.
- Jak to...?
- Normalnie!- znowu wstał. - Umowę i jej warunki omawia się przed zawarciem kontraktu, a my nic nie ustaliliśmy, więc służę ci za darmo!- powiedział wzburzony, jednak po chwili skutecznie uspokoił się, a część złości stłumił w sobie.
- To znaczy w jaki sposób mi służyć? - zapytała bardziej akceptując to, co się stało, ale nadal nie wszystko rozumiejąc.
- Ech...  Jak zginiesz z innej przyczyny niż starość lub choroba, to ja też umieram. To jeden z podstawowych warunków. Drugi to to, że twoje słowo jest dla mnie święte. Mogę zrobić wszystko, co mi rozkażesz. Im mocniejsze uczucia włożone w polecenie, tym bardziej zmuszasz mnie, bym je wykonał.
Spojrzał na nią, by zobaczyć jej reakcję, ale jej twarz nie wyrażała niczego. Po jej oczach można by pomyśleć, że jest nieobecna. Po chwili jednak się uśmiechnęła.
- Ale czad!!!- powiedziała do siebie, po czym zwróciła się do chłopaka, który był najwyraźniej zmieszany jej reakcją - Ej, a jak masz na imię?
- A...Ashimaru...
Nie spodziewał się takiej reakcji. A przynajmniej nie tak wcześnie. No ale trudno... Od teraz ma nową panią, której musi słuchać i nic tego nie zmieni.
- Możesz mi mówić Ash. Tak w skrócie.
- Ashi!- stwierdziła Diana, przechylając głowę.
Demon zdziwił się, gdy usłyszał zdrobnienie od swojego imienia. Na  jego policzkach niemal niewidoczne rumieńce, jednak jak szybko poczuł gorąc na twarzy, to ją odruchowo odwrócił. Po chwili westchnął zrezygnowany.
- O rany... A jak ty się nazywasz?
- Diana - odpowiedziała z uśmiechem - Ashi, a masz jakieś fajne moce???
Oczy dziewczyny wyrażały ekscytację. Jeszcze niczego podobnego nie przeżyła. Wiedziała, że zachowywała się jak dziecko, ale to olewała. Po raz pierwszy w jej zwyczajnym i nudnym  życiu wydarzyło się coś ciekawego. Coś wyjątkowego. Nie posiadała się z radości. Ciągła rutyna jej życia nareszcie została przerwana.
- Błagam, nie nazywaj mnie tak - poprosił zrezygnowany. Kompletnie zapomniał o swojej wcześniejszej złości. Teraz jego umysł się rozjaśnił. Przecież nie musi wszystkiego tłumaczyć. W głowie już krążyły myśli jak wykorzystać zaistniałą sytuacje dla własnych korzyści. - Tak, mam wiele różnych mocy, ale jest ich zbyt dużo, by wymienić je wszystkie. Mogę ci na przykład powiedzieć, że potrafię zmieniać swoją formę. Potrafię stać się każdym zwierzęciem oraz mgłą czy tam dymem, wtedy moje oczy stają się czerwone. A! I jeszcze jedno...- na jego twarzy pojawił się złośliwy uśmieszek - Tak, jak ludzie potrzebują jedzenia, tak demony też.
Diana zaniepokoiła się jego ostatnim zdaniem.
- A czego dokładnie?
- Nie, żeby coś, ale najlepiej smakuje krew - powiedział z ironicznym uśmiechem. Wiedział, że żeby wszystko poszło gładko powinien mieć na twarzy maskę, ale trudno mu było ukrywać uczucia.
Uczennica wstała i zaczęła iść w stronę domu.
- Wal się zboku! I nie zbliżaj się do mnie! - rzekła z udawanym oburzeniem.
Tak naprawdę czuła radość. Nie jest już sama. Ma z kim gadać o każdej porze. Ktoś zawsze będzie po jej stronie. Poprawiła plecak i uśmiechnęła się skrycie do siebie. Nie myślała o żadnych konsekwencjach, jakie w przyszłości mogłyby się pojawić.
Ash zaśmiał się, patrząc jak odchodzi. Pomyślał, że nawet będzie zabawnie, jeśli dobrze rozegra nowo rozpoczętą grę.
Schował ręce do kieszeni i popatrzył się na tańczące w powietrzu liście. Złoto liści zawsze przypominało mu blask płomieni, a te o przykrym wspomnieniu. Uśmiech zniknął z jego twarzy.
Wyciągnął rękę, a jeden z liści na nią opadł. Żółta, martwa część rośliny zaczęła się palić. Ash obrócił dłoń, a wiatr zabrał resztki popiołu.
- Nienawidzę jesieni.



________________________________________________
Trzeci rozdział! Jestem z niego bardzo zadowolona <3
Piszcie, co o tym myślicie ;)
/~NekoNestee

piątek, 29 stycznia 2016

Rozdział 2

Gdy dotarła do szkoły, usłyszała dzwonek. Szybko zbiegła na dół, do szatni. Stojąc, położyła plecak na jednym kolanie i zaczęła szukać kluczyka. Gdy go znalazła, przez przypadek jej rzeczy spadły, ale wypadł tylko jej piórnik. Cała w stresie schowała rzecz do torby, po czym otworzyła nerwowo szafkę. Zmieniła obuwie i pobiegła na drugie piętro, do sali matematycznej.
Zapukała dwa razy i weszła do środka. Nie nienawidziła tego momentu. Wszystkie oczy padły na nią i znów czuła to nieprzyjemne uczucie spowodowane stresem.
- Dzień dobry... przepraszam za spóźnienie - powiedziała nieśmiało.
- Diana! Znowu spóźniona! - odparła z irytacją nauczycielka - Trzeci raz w tym tygodniu!
Dziewczyna nic nie odpowiedziała. Zajęła swoje miejsce, najciszej jak mogła, w przedostatniej ławce przy oknie i rozpakowała się.
Zwykle na każdej lekcji siedziała sama. Nic nie miała do ludzi z jej klasy, ani oni nic jej nie robili. Po prostu nie miała dobrych kontaktów z rówieśnikami. Trudno jest jest się odnaleźć wśród ludzi, a szczególnie tych z klasy. Jednak nie narzekała zbytnio. Samotność jej owszem doskwierała, ale nie chciała mieć tłumu wokół siebie, tylko kogoś, kto by był po prostu przy niej, takiego prawdziwego przyjaciela.
Lekcja przebiegała jak zwykle, czyli nudno. Diana rozumiała wszystko co pani mówiła, ale większość jej klasy nie, więc przez całą lekcję robili proste zadania. Śpiąca, wyjrzała przez okno.
Pogoda była taka, jaką uwielbiała. Chmury wolno przesuwały się po niebie, a drzewa kołysały się z powodu wiejącego wiatru. Słońca nie było. Było ciemno, pochmurnie, ale nie zbierało się na deszcz.
Z rozmyśleń wyrwał ją dźwięk dzwonka. Nareszcie koniec matematyki. Jeszcze tylko sześć godzin i będzie mogła wrócić do domu.
Następna lekcja to język angielski. Dziewczyna mimo wszystko zaczęła się lekko stresować. Szybko otworzyła podręcznik i powtórzyła sobie tematy, które pamiętała.
Nastąpił koniec przerwy. Wszyscy weszli już do klasy. Jako ostatnia pojawiła się mała, pulchna nauczycielka. Widać, że miała już swoje lata. Jej siwe włosy były upięte w kok starą, brązową spinką. Okulary z metalowymi obramówkami zasłaniały jej małe oczy. Jej mina zawsze wyrażała grymas i niezadowolenie. Podeszła na czarnych obudowanych obcasach do biurka i położyła na nim stos kartek, po czym powiedziała:
- Proszę zająć miejsca i nie rozmawiać. Jak tylko ktoś się odezwie lub odwróci, odrazu wstawiam jedynkę. Piszecie do końca lekcji. Wszystkie pytania macie na kartce, więc nie ma potrzeby żebym wam coś wytłumaczyła.
Wkurzona uczennica, wzięła kartkę. Spojrzała na pytania. Przeleciała wszystkie pytania z obu stron wzrokiem i oparła się o krzesło zrezygnowana. To będzie cud jeśli dostanie pięćdziesiąt procent, pomyślała. Wzięła się do roboty. Na szczęście połowa pytań była zamkniętych, co zwiększało jej szanse na zaliczenie testu. Zaczęła pisać, co jej do głowy przychodziło i pod koniec lekcji już tylko leżała na ławce. Nie znała paru odpowiedzi, ale jak na kompletnie spontaniczne postępowanie uważała, że dobrze jej poszło. Po dzwonku oddała test, patrząc w oczy zirytowanej nauczycielki. Nikt nie wiedział co ją zawsze tak denerwuje, ale chyba to taki typ człowieka. Wszyscy uważali, że powinna w końcu przejść na emeryturę.
W czasie przerwy, gdy Diana siedziała sama na ławce i słuchała muzyki, podeszły do niej dwie koleżanki, Nikola i Kamila. Tylko one w jakiś sposób próbowały nawiązać z blondynką kontakt. dziewczyna nawet je lubiła. Zawsze były sympatyczne i miłe dla wszystkich, a uśmiech nie schodził im z twarzy. Nie wyglądały, ani nie mówiły sztucznie. Były po prostu sobą.
- Hej, i jak ci poszło?- zapytała Nikola.
- Raczej źle, nic się nie uczyłam - stwierdziła Diana.
- Oj tam, przecież ty zawsze dostajesz dobre oceny! Pewnie będziesz miała najmniej czwórkę - odparła z uśmiechem Kamila.
Taa... Na pewno... skomentowała w myślach blondynka, patrząc jak dwie dziewczyny odchodzą. O takiej ocenie w liceum i to w dodatku z angielskiego, to marzyła.
***
Nareszcie koniec lekcji. Nareszcie można iść do domu i odpocząć. Diana poszła spokojna i wykończona po dniu spędzonym w szkole do szatni, po rzeczy. W trakcie zmieniania butów, słyszała, jak grupka osób z jej klasy gadała o dzisiejszym teście i o zadanej pracy domowej z polskiego. Na jutro karta A4 ćwiczeń z gramatyki. Boże... jakby i bez tego było mało zadawane.
Zazwyczaj dziewczyna nie gadała z nikim z klasy, chyba że była taka potrzeba. Bez zwracania na siebie uwagi, założyła słuchawki i wyszła ze szkoły.
Wracała bardzo wolno. Niezbyt lubiła być w domu, gdy są w nim rodzice, starszy brat i młodsza siostra, ale lepsze to niż bycie w szkole. Zdecydowanie bardziej woli być sama. Czas się dłużył z każdą przesłuchaną piosenką. Stawiała krok za krokiem w rytm spokojnej muzyki, która z każdą minutą ją coraz bardziej dołowała.
Miała wszystkiego dość. Całej tej szkoły, która nie liczy się ze zdaniem uczniów, domu, w którym rodzice mówią jej, co ma robić oraz swojej nadmiernej samotności. Samotność jest fajna, ale do pewnego stopnia. Chciała się wyrwać z tej rutyny dnia. Każdy poranek wyglądał podobnie, tak samo jak każde popołudnie i wieczór. Nudziło ją to wszystko, a zarazem denerwowało, że nic ciekawego w jej życiu się nie dzieje. Wszystko się powtarzało. Mimo rodziców, brata i siostry, których kochała czuła się samotna, ale nie potrafiła tego uczucia zwalczyć. Zamknęła oczy, aby powstrzymać łzy.
Wtedy poczuła nagłe uderzenie w głowę. Tym razem nie straciła równowagi na tyle, by upaść. Szybko otworzyła oczy i zobaczyła, że znów się z kimś zderzyła. Tym kimś była osoba, na którą wpadła dzisiaj rano. Diana przeklęła w duchu swoje szczęście.
- Mogłabyś patrzeć gdzie idziesz?- zapytał z irytacją chłopak.
- Bo co???- zapytała wściekła. Było jej już wszystko obojętne. Była wkurzona na cały świat, a tu jeszcze jakiś typ ma do niej pretensje o byle co.
- Bo tak mówię!- odpowiedział wyraźnie z wyższością.
Diana nie wytrzymała. Za dużo emocji się w niej kryło. Zrobiła zamach, by uderzyć go w głowę, ale w ostatniej chwili, chłopak ją odchylił, próbując zrobić unik. Diana jednak zdążyła zagiąć rękę i niestety zamiast uderzyć wyżej, trafiła pięścią w  jego szyję. W momencie zetknięcia się jej ręki z jego skórą, zobaczyła nagły blask. Potem nastała ciemność.

_______________________________
Nareszcie ukończyłam drugi rozdział! ^^
Mam nadzieję, że wam się spodoba!

/~NekoNestee

wtorek, 26 stycznia 2016

Rozdział 1

- Diana! - rozległ się krzyk mamy z parteru. - Schodź na dół! Bo się spóźnisz do szkoły!
- Już idę! - odparła dziewczyna, biegnąc po schodach. Wpadła do średniej wielkości pomieszczenia, w którym stała jej rodzicielka. Otworzyła swój zielony plecak i zapakowała do środka drugie śniadanie w formie dwóch kanapek z szynką.
Po zapięciu torby, wbiegła do małej łazienki naprzeciwko kuchni i rozczesała pośpiesznie swoje ciemnoblond włosy. Zrobiła trzy ruchy tuszem do rzęs nad bladoniebieskimi oczami i zaczęła zakładać czarną, letnią kurtkę.
- Kiedyś naprawdę obleję cię zimną wodą na pobudkę - powiedziała z ciepłym uśmiechem mama. Diana się skrzywiła, udając urażoną, ale nic nie powiedziała. Ucałowała ją na pożegnanie w policzek i wyszła z domu, prawie potykając się o własne nogi.
Idąc chodnikiem, rozplątywała różowe słuchawki. Ciągle ją zastanawiało, jakim cudem same tak strasznie się plączą. Podłączyła je do telefonu i włączyła jakąś szybką nutę.
Do szkoły miała około 20 minut drogi piechotą. W czasie marszu patrzyła na ten sam, codzienny krajobraz.
Mijała kolejno domy oraz drzewa, które były posadzone wzdłuż drogi. Patrzyła na złocące się liście i czuła delikatny wiatr we włosach. Jednak samochody, które jechały w godzinach rannych co jakiś czas, zagłuszały jej muzykę.
Słuchając kolejnych utworów, Diana przypomniała sobie, że dziś jest sprawdzian z angielskiego. Popadła w lekką panikę, bo się w ogóle nie uczyła. Jej serce przez chwilę z nerwów szybciej zabiło, a w jej ciele zagościło nieprzyjemne uczucie.
Po chwili jednak się uspokoiła, jakby za dotknięciem magicznej różdżki. Trudno, najwyżej się poprawi. To tylko kolejna cyferka w dzienniku, pomyślała. Obróciła się za siebie, by sprawdzić czy nikt za nią nie idzie, jak to zwykle robiła, gdy słuchała muzyki. Miała takie dziwne przyzwyczajenia, ale to tylko ciekawość. Nikogo jednak nie zobaczyła, co ją uspokoiło. Nie lubiła obcych ludzi. Nie to że się ich bała, tylko po prostu za nimi nie przepada.
Odwróciła się z powrotem i poczuła, że na kogoś wpadła. Głową przywaliła w coś twardego, co spowodowało, że straciła równowagę i upadła na chodnik, a słuchawki wypadły jej z uszu. Wylądowała podtrzymując się z tyłu rękami, w które wbijał się nierówny beton, przez co na jej skórze pozostał czerwony ślad. Przyłożyła sobie dłoń do bolącej głowy i spojrzała z kim się zderzyła.
Zobaczyła młodego, wysokiego mężczyznę, w czarnej kurtce z kołnierzem i ciemnych spodniach. Jej uwagę przykuła jego twarz. Miał niebieskie oczy oraz naprawdę czarne włosy. Można by pomyśleć, że były one farbowane. Jego rysy były twarde, wyraźnie było mu widać kości policzkowe, jednak to dodawało mu uroku. Na pierwszy rzut oka wygląda na przystojnego i miłego, powiedziała sobie w myślach.
Chłopak spojrzał się na dziewczynę, po czym jego mimika twarzy z łagodnej, przerodziła się w arogancję. Prychnął, patrząc na nią z góry.
- Niewychowany dzieciuch...- mruknął, odchodząc, ale na tyle głośno, że Diana go usłyszała.
Poczuła w sobie narastającą złość. Piorunowała chłopaka wzrokiem, gdy ten się oddalał. Podniosła się, masując sobie nadgarstki, po czym otrzepała spodnie z kurzu i spojrzała na zegarek. Jej oczy otworzyły się szerzej. Za 10 minut zaczynała lekcje, a przynajmniej  tyle czasu zajmie jej droga. Poprawiając pośpiesznie słuchawki, z przyśpieszonym tempem ruszyła dalej.



_____________________________________
Przepraszam, że tak krótko, ale chciałam to szybko wstawić ;)
/~NekoNestee

poniedziałek, 25 stycznia 2016

Prolog

Szkoła... Dom i sen. Szkoła. Dom. Sen. Szkoła, dom, sen.
Rutyna.
Drogi czytelniku, nigdy nie marzyłeś, aby ją przerwać?
Samotność, mimo że nie jest się samotnym. Smutek przychodzący zaraz po śmiechu. Czy jest nadzieja, aby to w końcu zmienić?
Diana ma ją każdego dnia. W końcu jej prośby zostały wysłuchane. Jedno spotkanie, jedno niewłaściwe dotknięcie... i zawarła przypadkiem kontrakt z demonem.

Nastolatka spotyka demona. Myślisz, że wiesz co się stanie? A co jeśli się mylisz?
Typowy romans? A co jeśli nie?
Przeczytaj, a się dowiesz...

Hej! Pisałam to opowiadanie jako pierwsze, dlatego jakość pierwszych rozdziałów nie powala xd 
Ale naprawdę później widać zmianę w stylu pisania, więc proszę cię, abyś się nie zniechęcał/a! 

/~NekoNestee

piątek, 22 stycznia 2016

Cześć!



Hejo!
Zamierzam napisać fajne... opowiadanie? W każdym razie historię ^^ fantasy. Mam nadzieję, że się wam spodoba! 
Jakbym się obijała lub dużo czasu mnie nie było ( a by się wam spodobało), to piszcie ;) Komentarze naprawdę mnie motywują i mówią mi - "napisz" XD
Tak, więc...Zapraszam!



 

/ ~NekoNestee