środa, 8 czerwca 2016

Rozdział 12

Samochód z całą rodziną podjechał na parking. Diana była w bardzo złym nastroju. Nie chciała jechać z ludźmi, których w ogóle nie zna. W dodatku będzie tam również jej brat, co też nie było pocieszające.
Wysiadła i wzięła z bagażnika swoją walizkę.
- Kochanie, zobaczysz, że będzie fajnie- powiedziała z czułością mama.
- Taaa...-przytaknęła ironicznie córka.
Wszyscy podeszli pod autokar.
- Też chcę jechać z Alanem i Dianą! - zaprotestowała Gabrysia.
- Niestety nie możesz, ale jak będziesz większą to pojedziesz, dobrze? - odpowiedział starszy brat.
Dziewczynka z uśmiechem kiwnęła głową.
Organizatorzy poprosili uczestników, by zajęli miejsca. Diana znalazła miejsce po środku autokaru, przy oknie. Jej brat usiadł na początku, ze swoimi znajomymi.
Wyruszyli.

Jechali już ponad godzinę. Diana siedziała sama i słuchała muzyki. Zastanawiało ją, gdzie jest Ash. Myślała, że będzie mogła mieć z jego strony jakieś wsparcie, ale od popołudnia go nie widziała. Patrzyła przez okno na przemian to na domy, to na las. Widać, że jechali do małej, nieznanej wsi.
Po dwóch godzinach, autokar zaczął parkować. Diana wysiadła i zobaczyła gdzie się znajduje.
To był ośrodek z dużym terenem. Posiadał cztery domy, zwrócone ku sobie z czterech stron świata. Do każdego prowadziła kamienna ścieżka. Teren nie był jakoś specjalnie urządzony. Rosła na nim trawa, a co jakiś czas wielkie drzewa oraz młode krzaki. W jednym miejscu dało się dostrzec skromny ogród z bujaną ławką. Posiadłość nie posiadała sąsiadów. Wokół były tylko pola. Tylko od jednej strony widać było małą asfaltową drogę.
Dachy były czarne, a domy skromne, betonowe i pomalowane na biało. Jeden z nich, wyraźnie trochę większy, miał w oknach ładne firanki oraz kwiaty doniczkowe. Najwyraźniej należał do właścicieli. Natomiast ten naprzeciwko był bardziej podłużny i parterowy, w przeciwieństwie do reszty mieszkań, które na oko miały po dwa piętra.
Diana rozejrzała się. Jej pierwsza myśl: to przypomina wioskę. Podeszła po odbiór swojego bagażu, w czasie gdy siedmiu organizatorów (w tym jej brat) wyszli na przeciw całej grupie i zaczęli tłumaczyć, co gdzie jest:
- Serdecznie was wszystkich witamy - zaczęła z uśmiechem brunetka. Wyglądało na to, że to ona jest najstarsza i głównodowodzącą - Nazywam się Izabella, ale mówcie mi wszyscy Iza. A to jest Damian, Arek, Klaudia, Ola, Krzysiek i Alan - przedstawiła każdego po kolei- Możecie nam mówić wszystko, co jest nie tak lub pytać gdybyście mieli jakieś wątpliwości. Damian powie wam co, gdzie się znajduje.
Ciemno-brązowowłosy chłopak wyszedł krok do przodu:
- Hej, a więc tak: tu wszyscy śpicie, a tu śpimy my - wskazał kolejno na dwa zwyczajne domki - Tu się znajduje jadalnia i miejsca, gdzie będziemy się spotykać - w tym momencie wskazał na podłużny budynek- Natomiast naprzeciwko jadalni jest mieszkanie właścicieli, więc prosimy was byście tam nie wchodzili. Przy każdym z pokoi jest karteczka z osobami, które będą tam spać. Kolacja zaczyna się o 19.00. Prosimy o punktualność.
- Możecie iść do swoich pokoi - powiedziała Izabella.
Wszyscy jak najszybciej chcieli zobaczyć swój pokój. Diana się nie śpieszyła i szła na końcu. Teraz mogła zobaczyć jak dużo jest uczestników. Całkiem sporo- około 35 osób.
Gdy przekroczyła próg drzwi, widok jej nie powalił. Znalazła się w zwykłym białym korytarzu, który kończył się na małych schodach, które były zapchane przez tłum ludzi. Szła mijając kolejno drzwi i czytając karteczki z imionami. Przy wejściu na schody znalazła swoje imię. Dziękowała, że nie musiała wchodzić na górę.
Otworzyła drzwi i zobaczyła, że to pokój czteroosobowy. Podłoga była pokryta brązową wykładziną, a ściany miały taki sam kolor jak korytarz. Nie było telewizora ani innego jakiegokolwiek urządzenia elektronicznego. Cały pokój był bardzo mały. Na szczęście przy samych drzwiach była łazienka. Łóżka, które były w każdym kącie, były proste, ale już pościelone. Na prawie każdym z nich siedziały jej współlokatorki, które najwyraźniej się już poznały.
Diana zajęła wolne posłanie i położyła rzeczy obok.
- Hej! Jestem Agata - zaczęła brunetka w okularach.
- Ja Zuzia - przedstawiła się następna, która miała czarne włosy.
- A ja Ania- odezwała się blondynka, u której całą uwagę przyciągały zielone oczy.
- Jestem Diana- powiedziała z odruchowym uśmiechem i zawyżonym głosem. Nie lubiła poznawania nowych osób. Z trudem jej to przychodziło, ale potem zazwyczaj było ok.
Dziewczyny zaczęły rozmawiać, ale Diana nie za bardzo się odzywała. Wolała słuchać i się przyglądać. Poza tym była trochę zaniepokojona, że wciąż nie mogła znaleźć nigdzie swojego demona.
- Czy ktoś wie która godzina? - zapytała nagle Agata.
- O nie! Jest już 19.05! Szybko! I tak jesteśmy już spóźnione - wykrzyknęła Ania.
Wszystkie cztery zerwały się z miejsc i pobiegły do drugiego domu.
Wchodząc zobaczyły korytarz i odchodzące od niego dwa pokoje. Bez zastanowienia ruszyły do tego, w którym jest większy harmider.  Przy drzwiach niefortunnie stała Iza, która najwyraźniej pilnowała porządku:
- Dobrze, że zdążyłyście na kolacje - powiedziała z uśmiechem. Diana odrazu poczuła niepokój. Ta kobieta ją przerażała.
- Przepraszamy! Zagadałyśmy się - odezwała się ze skruchą Ania - Gdzie możemy usiąść?
- Tam jest wolne miejsce - wskazała ręką na przedostatni stolik.
Dziewczyny podziękowały i poszły. Stolik był czteroosobowy. Na nim przygotowane były już kanapki oraz herbata. Zaczęły w ciszy jeść, ale po chwili rozmawiać na każdy temat, jaki im przyszedł do głowy. Oprócz Diany. Ta wolała rozejrzeć się dookoła.
Wystrój był prosty-gołe, białe ściany, drewniana podłoga i okna zasłonięte pomarańczowymi zasłonami. Każdy stolik był zajęty. Przy większości siedziało pięć osób. Tylko stolik kadry był trochę większy od reszty. Diana od razu dostrzegła swojego brata. Siedział i gadał ze swoimi kolegami, co jakiś czas się śmiejąc. Od rodziców wiedziała, że dołączył do tej organizacji niedawno, ale widać, że już się raczej zaaklimatyzował. Uśmiechnęła się lekko. Dobrze, że przynajmniej on jest zadowolony z pobytu tutaj.
Nagle na sali rozbrzmiał głos Izy:
- Proszę o uwagę!- wszyscy zamilkli i skierowali swe oczy na mówcę- Mam dla was parę bardzo ważnych informacji, dotyczących jutrzejszego dnia. Śniadanie jest o 8.30. Później o 10.00  zaplanowaliśmy pewną grę, która mamy nadzieję, że wam się spodoba. Obiad będzie o 14.00. To tyle... - spojrzała na Damiana i Klaudię, czy ma coś jeszcze powiedzieć, a oni coś wyszeptali. Iza z powrotem spojrzała na uczestników- Zapomniałabym! Jak skończycie jeść, to rzeczy odnosimy do kuchni, która znajduje się zaraz przy drzwiach, po lewej. Cisza nocna jest o 22.00, jednak prosimy byście po 21.00 nie wychodzili już z pokoi. Życzę wam spokojnej nocy- dodała z uśmiechem i usiadła na swoim miejscu.
Gdy wszyscy wrócili do jedzenia, Diana nadal patrzyła się na stolik z kadrą. Nie wiedziała czemu, ale czuła, że coś z tymi ludźmi jest nie tak. Przerażały ją te osoby. Nie ufała im, a już w szczególności Izie. Spojrzała z powrotem na swoje współlokatorki w momencie, gdy Alan zaczął odwracać głowę w jej stronę. Jego mina wyrażała powagę, a oczy troskę. Jednak Diana wcale go nie zauważyła.
Po kolacji wszyscy wrócili do pokoi. O dziwo była 20.30, co by znaczyło, że jedli półtorej godziny.
- To kto się pierwszy myje?- zapytała nagle Zuzia, gdy Diana zamknęła drzwi.
- Ja! - krzyknęły naraz Agata i Ania. Obie spojrzały się na siebie. Żadna nie chciała dać za wygraną.
- Rozstrzygnijmy to w walce - zaproponowała z uśmieszkiem Agata.
- Zgoda.
- Trzy czte-ry! - Krzyknęły obie, wystawiając swoje dłonie. Agata pokazała kamień, natomiast Ania nożyczki.
- Mhp... - naburmuszyła się, powstrzymując uśmiech przegrana. Diana i Zuzia stały i patrzyły się na dziewczyny z uśmiechami.
- Ha ha!- powiedziała ucieszona Agata- Wygrałam! To idę!
W błyskawicznym tempie wzięła wszystkie potrzebne rzeczy i zamknęła się w łazience.
Gdy wszystkie trzy się umyły, jako ostatnia weszła Diana. Podłoga, jak to zazwyczaj po umyciu się tylu osób, była całkowicie zalana, mimo zasłonki nad brodzikiem. Odkręciła wodę i ustawiła na letnią. Nie było jakoś specjalnie zimno, więc nie widziała potrzeby kąpania się w gorącej wodzie. Pogrążyła się w myślach o dzisiejszym dniu. Wszystko byłoby nawet okej, gdyby nie fakt, że od chwili wyjazdu ani razu nie widziała swojego demona. Po zakręceniu wody, rozsunęła zasłonę i zobaczyła, że w łazience jest mnóstwo pary, co ją bardzo zdziwiło. Podeszła w ręczniku do lustra by je przetrzeć, lecz zanim to zrobiła, zaczęły się pojawiać na nim napisy. Tak jakby ktoś pisał po zaparowanym zwierciadle palcem.
"Hej, jak tam ci dzień minął?" przeczytała Diana.
- Ash???- powiedziała, wyraźnie ukazując swoje zdziwienie.
Lustro znów zaparowało i pojawiły się następne słowa:
"Ciii! Bo twoje koleżanki usłyszą"
W tym momencie z za drzwi dało się usłyszeć Anię:
- Diana, wszytko ok?
- Tak! Nic mi nie jest! ... Poślizgnęłam się tylko!
"Dobra wymówka..." odczytując to, dało się wyczuć ironię.

- Oj, zamknij się... - powiedziała tym razem szeptem.
"Czyli mam sobie iść?"
- Nie!
"Ha Ha!"
Diana już czytając te słowa, słyszała jakby jego złośliwy śmiech.
- Wyjaśnij mi, czemu cię nie ma.
"Widzisz... Sprawa nie jest taka prosta... Cała ta sekta ustawiła wokół całego ośrodka kręgi i pole przeciw demonom. Z trudem nawet teraz mi jest się z tobą kontaktować. Nie mogę wejść do ciebie pod żadną postacią, a nawet samo takie pisanie wymaga sporej ilości energii, więc nie wytrzymam zbyt długo. Już i tak sam fakt, że część moich mocy działa na tym obszarze jest wielkim osiągnięciem."
- Da się jakoś zdjąć tę barierę?
"A co? Już tęsknisz? Da się, ale wątpię, żeby ci się to udało. Pewnie jest pilnie strzeżona,  to nie jest takie łatwe stać się niezauważonym, by to zrobić."
- Aha... To po co...
"Ci to mówię? Bo czułem, że się niepokoisz, a czasem nawet byłaś przestraszona. Muszę kończyć bo już nie wyrabiam... Moja rada: uważaj na siebie"
Po tych słowach, para zniknęła.
Diana wyszła i położyła się na łóżku. Gdy zgasły światła, nadal myślała nad ostatnim zdaniem Asha. Ma uważać? Na co? Nie wiedziała, ale miała przeczucie, że jutro coś się wydarzy. Coś złego...

_________________________________________________
Rozdział 12!!!  Dedykuję go wszystkim komentującym ;)
Jeśli to czytasz, to dziękuję, że to czytasz!
(i ten sensowny sens mojego zdania XD)
Zapraszam do czytania dalej i GRATULACJE! Otrzymujesz...
.
.
.
.
.
.
.
(dramatyczna pauza)
.
.
.
.
.
.
.
ten oto niewidzialny certyfikat ukończenia 12 rozdziału!!!!

PS. Po tych wszystkich zaliczeniach postaram się dodawać rozdziały przynajmniej co dwa tygodnie! <3

/~NekoNestee

2 komentarze:

  1. Za wczesnie ta cisza nocna.

    OdpowiedzUsuń
  2. Właśnie komentuję, więc rozumiem, że dedykacja jest również dla mnie??? XD
    Dzięki :P
    Podczas czytania tego rozdziału zadziwiła mnie jedna rzecz... Nie wiedziałam, że mieszkania mają piętra XD
    Dobrze, że pod koniec pojawił się Ash, bo zaczynało mi go już brakować... Lubię go :)
    Nie wiem, co jeszcze mogę dodać...
    Powodzenia w dalszym pisaniu :*
    - domyśl się kto :D

    OdpowiedzUsuń