Plama krwi, wypływająca z rozszarpanych ciał, nadal się powiększała. Prawie dotykała stóp Diany. Po policzkach dziewczyny nie przestawały lecieć łzy. Słowa wypowiedziane przez demona nadal rozbrzmiewały w jej głowie. Była zdruzgotana i przerażona.
Nagle wszystko zniknęło. Zamknęła oczy i obudziła się w swoim pokoju. Emocje wcale nie opadły. Gwałtownie poderwała się z pozycji leżącej i rozejrzała się po pokoju. Zamarła gdy zobaczyła, że na krześle siedział Ash i patrzył się na nią. Czuł, że Diana strasznie się boi, a gdy tylko ich oczy się spotkały, przeraziła się jeszcze bardziej.
- Diana...
Dziewczyna podkuliła nogi, a łzy nadal leciały. Przed oczami nadal miała ten straszny widok. Chciała krzyczeć, ale z jej otwartych ust, z trudem wydobył się drżący głos:
- I... Idź stąd... Zostaw mnie!!!
Ash zszokowany, mimo własnej woli, zniknął. To była siła wyższa. Musiał posłuchać jej rozkazów. Nie wiedział o co chodzi. Chciał to wszystko wyjaśnić, ale z powodu polecenia "zostaw mnie" nie mógł się do niej zbliżyć bliżej niż 50 metrów.
Diana nadal czuła strach. Poczuła, że pod nosem przylega jej coś do skóry. Drżącą ręką sprawdziła co to. Jej oczy otworzyły się jeszcze szerzej. To była zaschnięta krew. Pobiegła do łazienki i zobaczyła, że ma ślady po krwi, która wcześniej leciała jej z nosa i uszu. Wzięła chusteczki, zamoczyła je w wodzie i nerwowo zaczęła to zmywać.
Gdy już nie było żadnych śladów, zeszła na dół i szukała kogoś z domowników, ale nikogo nie znalazła. Przestraszona tym faktem pobiegła na górę do swojego pokoju i usiadła na łóżku. Nie wiedziała co ma teraz robić. Bała się na samą myśl o Ashu, a gdy tylko zamykała oczy, pojawiał się ten straszny widok.
Po jakimś czasie spojrzała na godzinę. Było trochę po czternastej, co by znaczyło, że siedziała tak w pokoju przez około godzinę.
Nagle z dołu rozległ się dźwięk naciskanej klamki, ale drzwi okazały się być zamknięte. Diana szybko zbiegła na dół i zobaczyła, że po drugiej stronie był jej brat. Od razu otworzyła i rzuciła mu się na szyję. Alan odwzajemnił uścisk. Był szczęśliwy, widząc swoją siostrę.
Dziewczyna omal nie zaczęła znów płakać. Jej brat był cały i zdrowy. Nic się mu nie stało. To znaczy, że reszta jej rodziny też żyje... prawda?
- Cieszę się, że jesteś cała- powiedział z radością.
- Gdzie są rodzice? - zapytała nerwowo, patrząc mu prosto w oczy.
- Spokojnie, dzwonili, że poszli z Gabrysią do Zoo. Dasz mi wejść? - odpowiedział z uśmiechem.
Diana się trochę cofnęła i gdy jej brat wszedł do środka razem ze średniej wielkości plecakiem, zamknęła drzwi.
- Jakim cudem jestem w domu przed tobą? Co się stało? Przecież byłam na tym obozie i... - dziewczyna zamilkła, bo zauważyła, jak jej brat momentalnie posmutniał i odwrócił wzrok- Alan...?
- Diana, Ja... muszę ci coś powiedzieć...
Poszedł do salonu i usiadł na kanapie. Diana zaniepokojona zajęła miejsce na fotelu obok.
- Pytałaś się jak się znalazłaś w domu... Przyniósł cię ten demon.- Ostatnie słowo powiedział z pogardą. Jednak przez cały czas nie patrzył na siostrę, tylko na podłogę. Nie potrafił spojrzał jej w twarz.
- To ty wiesz o nim? Od kiedy...?
- Może wyjaśnię wszystko od początku. Jakieś dwa tygodnie zauważyłem, że koło ciebie kręci się jakiś typek. Nie raz, gdy byliście przy furtce, zauważyłem, że potrafi znikać. Nie wydawało mi się to normalne. Zacząłem więc cię bardziej obserwować. Pojąłem, że to nie jest zwykły człowiek. Zacząłem się o ciebie martwić, że może ci się coś stać. Raz, on wiedział o tym, że was obserwuję z okna i spojrzał się na mnie tymi... czerwonymi oczami. Wtedy też pojąłem czym jest. Włączyłem komputer i poszukałem paru informacji na temat tego, jak się go pozbyć. Myślałem, że chce cię opętać lub już to zrobił. W internecie znalazłem pewną organizację, która zajmowała się demonami i była nawet blisko. Nie poszedłem z tym do kościoła, bo uznałem, że to by było za duże zamieszanie. Tak więc, umówiłem i spotkałem się z nimi. Wyjaśniłem całą sytuację, a oni zaproponowali pewien plan, polegający na tym, że pójdą do księdza i poproszą o możliwość przedstawienia oferty o obozie młodzieżowym.
Tydzień temu, gdy poszłaś wkurzona na rodziców do lasu, ruszyłem za tobą. Zgubiłem się trochę po drodze, ale usłyszałem gdzie jesteś i poszedłem tam. Zatrzymałem się w krzakach, gdy zobaczyłem, że nie jesteś sama, tylko z tym osobnikiem. Ty byłaś zapatrzona w ziemię, ale on od razu wyczuł moją obecność,a gdy tylko się na mnie spojrzał... - zrobił krótka przerwę. Widać było, że trudno mu o tym mówić. Po prostu bał się wyznać prawdę. Zrobił wdech i kontynuował- poczułem dreszcze, jakby mnie przenika wzrokiem. Po chwili jednak, kompletnie mnie zignorował i... bez wahania pozabijał tamtych ludzi. W dodatku usłyszałem, że to ty mu kazałaś. Byłem przerażony tym co się tam zdarzyło. Wiedziałem, że to nie twoja wina, tylko tego demona. Miało być tak, że ty miałaś pojechać na ten obóz i być pod ich opieką w chwili, gdy część z nich będzie pozbywać się tego demona. Ja tam pojechałem, by niby im się jakoś przydać, ale oni tylko udawali, że chcą ci pomóc. Wrobili mnie. Myślałem, że... oni są dobrzy... ale gdy stwierdzili, że nie dadzą rady pozbyć się tego demona, chcieli cię wykorzystać. Miałaś być żywym dowodem i pokazać reszcie uczestników, jak się kończą spotkania z demonami... - zamilkł i uspokoił się, bo pod koniec zaczął mu się trząść głos. Po chwili mówił dalej- W sobotę, Izabella kazała mi zostać w naszym domku i zająć się papierową robotą. Na kolacji zauważyłem, że cię nie ma. W okolicach ciszy nocnej, gdy skończyłem, chciałem cię zobaczyć, więc poszedłem do twojego pokoju, ale tam cię nie było. Twój demon powiedział mi, że mam cię znaleźć, i że jest coś o czym nie wiem, co wiedziała Izabella i reszta. Poszedłem do nich po wyjaśnienia. Powiedziała mi, że ciebie się już nie da uratować, bo zawarłaś kontrakt z demonem, więc postanowili cię wykorzystać a następnie się ciebie pozbyć. Wkurzyłem się wtedy, że mnie oszukali i chcieli cię zabić. Siłą im cię odebrałem. Byłem wściekły na siebie i przerażony, bo byłaś nieprzytomna i krwawiłaś. Okazało się, że sprawili, że opętał cię inny demon. Podobno byłaś uwięziona w koszmarze, który doprowadzał cię powoli do końca...- Po policzkach zaczęły mu lecieć łzy. Odwrócił się i spojrzał Dianie prosto w oczy- Przepraszam. Tak strasznie cię przepraszam! Nie wiedziałem, że to się tak skończy... Proszę, wybacz mi! Proszę... - dopowiedział błagalnym tonem.
Diana spuściła wzrok. Nie wiedziała co ma myśleć, a tym bardziej powiedzieć. Nic nie mówiąc, zeszła z fotela, poszła do swojego pokoju i zamknęła drzwi.
Alan nadal siedział na dole. Wściekły, ze łzami w oczach, walnął pięścią w stół. Który brat omal nie doprowadził do śmierci własnej siostry? Teraz był bezradny. Nie da się cofnąć czasu. Pozostało mu czekać na decyzję Diany.
Dziewczyna nie wiedziała, co ma teraz zrobić. Czyli, że to wszystko co widziała, działo się w jej głowie? Ostatecznie została uratowana przez brata i Asha, ale... skoro to Ash powiedział Alanowi, że coś się dzieje, to znaczy, że wszystko wiedział? Chciała by o to zapytać, jednak ilekroć o nim pomyśli, to ma wspomnienie jego zakrwawionej twarzy z oczami pełnymi szaleństwa. Szybko zamknęła oczy, by odgonić ten straszny widok. Z jednej strony wiedziała, że to nie wina brata, że go oszukano, ale jednak gdyby nie on, to by nawet do tego całego obozu nie doszło. W dodatku Ash... Nie była w stanie na razie z nim rozmawiać. Bała się. Nadal się bała. Spotkanie z podrzędnym demonem zostawiło po sobie wyraźny ślad.
Chciała o tym wszystkim zapomnieć, by było jak dawniej. Chciała wybaczyć bratu i demonowi, ale... nie potrafiła. Na pewno nie teraz. Była zła, a przy tym smutna. Czuła zbyt wiele emocji, przez co nie czuła tak jakby nic. Pomyślała, że chyba zbliża się jej okres. Włączyła muzykę z komputera i siedziała skulona na łóżku, nie myśląc o niczym, tak jakby wyłączyła swoje uczucia.
Ash, siedząc na dachu jednego domu oddalonego 50 metrów od Diany, obserwował ją. Nie wiedział co dokładnie wtedy widziała, ale czuł, jej strach. Teraz natomiast... nie potrafił określić tych uczuć, które jej towarzyszyły. Nagle poczuł, że może się przybliżyć. Przemieścił się jak najbliżej dziewczyny, ale limit nadal istniał. Na szczęście już nie 50 metrów, tylko 25. Chciał wszystko wyjaśnić. Nie było mu jakoś szczególnie żal dziewczyny, ale jego duma została urażona, ponieważ, bez jakiegokolwiek wyjaśnienia, nie mógł zbliżyć się do właściciela. Jasne, nie było to honorowe, że wiedział, że na tym obozie coś się stanie i możliwe było, że Diana będzie cierpieć, i jej przed tym nie ostrzegł, ale nie jest typem demona, który zabija osoby, którym aktualnie służy. Co innego, jeśli warunki kontraktu dobiegną końca, a ten zostanie rozwiązany. Przyczaił się jak najbliżej mógł i spróbował skontaktować się z Dianą.
Pod nogi dziewczyny podleciał kawałek papierku:
"Diana, porozmawiajmy"
Ta patrzyła się na papierek, aż w końcu powiedziała:
- Nie pisz do mnie, nie odzywaj się do mnie i nie używaj na mnie swoich mocy.
Jej twarz była pozbawiona uczuć, jednak głos był twardy.
Ash nic nie mógł zrobić. Te polecenia oplotły go jak łańcuch. Pozostało mu tylko być jak najbliżej dziewczyny. Był zły na nią. Oczywiście, mógł pójść w cholerę, ale nie raz już Diana została zaatakowana, a jeśli ona zginie, zginie on sam, czego nie chciał.
Około godziny szesnastej, do domu wróciła mama, tata i Gabrysia. Przywitał ich Alan, starając się wyjść jak najbardziej naturalnie. Nadal miał do siebie żal. Diana zeszła powoli z góry i bez słowa przytuliła się do mamy, która lekko się zdziwiła, lecz po chwili dodała:
-Cześć słonko, dobrze, że wstałaś.
Po chwili wszyscy poszli do salonu. Na fotelu, który był najbliżej drzwi, usiadł tata, na trzyosobowej kanapie- mama, i dwie siostry, a na drugim fotelu, przy drugim końcu sofy, Alan.
- To synu, opowiadaj jak było na tym obozie- rzekł ojciec.
Diana była lekko zdezorientowana, jednak nic nie powiedziała. Jak to? Rodzice nie pamiętają, że ona też była? Może to sprawka Asha. Popatrzyła się pytajnym wzrokiem na brata, a ten patrząc na nią, zrobił szybki i krótki ruch głową, wskazując na ścianę. To potwierdziło przypuszczenia dziewczyny.
- Dobrze, fajnie tam było. Miło tam spędziłem czas.
Diana musiała przyznać, że umiał kłamać.
- A jak wam minął dzień?- zmienił temat.
- Dobrze. Jak zwykle chcieliśmy pójść na rano do kościoła, ale Diana bardzo mocno spała, wykończona pewnie wczorajszą nauką, więc postanowiliśmy pójść na osiemnastą. Potem Gabrysia nagle uparła się, że chce do zoo. Nie mieliśmy zbytnio planów, więc poszliśmy.
Licealistka lekko zmarszczyła brwi ze zdziwienia, ale nic nie mówiła. Lepiej by nie wiedzieli, jak było na prawdę.
- A jak było w zoo?- zapytał Alan.
W tym momencie Gabrysia zaczęła opowiadać szczegółowo z entuzjazmem.
Gdy młodsza siostra skończyła mówić, udała się do swojego pokoju. W jej ślady poszedł brat. Diana została na dole i leżąc przy mamie, oglądała z rodzicami telewizję.
Gdy była za piętnaście osiemnasta, wszyscy poza Alanem, wyszli do kościoła. Mama stwierdziła, że skoro miał odprawioną mszę przed powrotem, to nie musi iść drugi raz.
Tym razem Diana nie była z tyłu, tylko szła między rodzicami. Jakoś nie chciała się od nich oddalać. Błądziła wzrokiem po okolicy. Gdy zobaczyła w oddali Asha, szybko skierowała oczy na drogę przed nią.
Reszta dnia minęła spokojnie. Po powrocie do domu, dziewczyna pooglądała różne filmiki na YouTube, by poprawić sobie humor. Jednak to za bardzo nie pomogło. Ani razu się dziś nie uśmiechnęła. Cały dzień była cicha i nie czuła żadnych uczuć. Zmęczona bezczynnością, poszła spać w miarę wcześnie, o dwudziestej drugiej. Zasnęła z nadzieją, że jutro będzie lepiej.
_____________________________________________
Powracam z rozdziałem 16 w wielkim stylu! (tu są wanfary i fajerwerki, których nie widać i nie słychać)
Tak, więc mam nadzieję, że niejasności odnośnie tego wątku zostały rozwiane :D W razie jakiś pytań to pytać!
Ale spokojnie, to nie jest główną fabuła, która zaplanowałam! (Ci co czytają wiedzą przecież, a skoro to czytasz to znaczy, że jesteś tym, który czyta, więc powinieneś wiedzieć (kocham moje sensowne sensy wypowiedzi XD))
Krótkie ogłoszenie: są wakacje czyli w końcu się ruszam z domu i wyjeżdżam ^^ Wracam dopiero w połowie sierpnia, a z racji tego, że do neta nie bd mieć za bardzo dostępu, następny rozdział może się pojawić dopiero około 15 sierpnia.
Miłych wakacji <3
/~NekoNestee
Ojjjj szkoda, że tak długo będę czekać na nowy rozdział ;( nio trudnooo w końcu są wakacje :D Bardzo podobał mi się rozdział :3 piszesz coraz lepiej i z rozdziału na rozdział akcja opo się ciekawie rozwija <3 biedny Ash :( szkoda mi się go zrobiło bo Diana go olewa, ona nie może go olewać nooo :( Ja bym go z chęcią przygarnęła:* fajnie by było mieć takiego demona ;D hehe super że Ash potrafii odczytywać uczucia, jest tak podobny do Aniołów w mojej amatorskiej powieści <3 i dlatego w sumie go lubię, to dobry materiał na Anioła <3 no więc czekam na nexta, jak zawsze z resztą ;p i również życzę miłych wakacji ;*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:*
natchniona666.blogspot.com
Dobra... Natrafiłam ma ten blog dzięki KO i nie zawiodłam się. Tak mnie to wciągnęło, że w ciągu godziny wszystkie rozdziały przeczytałam... Kocham Asha... Za wszystko - za jego arogancje, "opiekuńczość". Jestem bardzo ciekawa co takiego wydarzyło się kilka lat temu w życiu demona, że ktoś (lub coś) czycha na życie Diany i Asha. Oczywiście mam nadzieję, że będzie Dianash ale to szczegół xd. No cóż więcej mogę powiedzieć... Kocham tę książkę. Zakochałam się w Ashu na zabój. Szkoda, że trzeba tyle czekać na rozdziały - ale rozumiem doskonale, że każdy ma swoje życie. Czekam z (nie)cierpliwością.
OdpowiedzUsuńNa koniec to może zaproponuję, żebyś wpadła do mnie? Jeśli nie chcesz, lub uważasz to za SPAM to rozumiem ;)
http://skarbnicatajemnic.blogspot.co.at/?m=1
Usuń^ link do mojego nędznego opowiadania...
Ps. A! No i weny życzę oraz udanego wypoczynku :*