niedziela, 14 sierpnia 2016

Rozdział 17

 Podziękowania dla Patty(ka) <3
A także dziękuję wszystkim komentującym rozdziały! Po misiu dla was! ʕ ᵔᴥᵔ ʔ _________________________________________________

W pokoju rozbrzmiała spokojna melodia. Diana odwróciła głowę i sięgnęła po telefon. Była szósta czterdzieści pięć. Nacisnęła przycisk "wyłącz" i odłożyła komórkę.
Nie spała od dobrych dwudziestu minut. Obudziła się wcześniej, ponieważ przyśnił jej się koszmar, a dokładniej tamta straszna wizja.
Wpatrywała się w sufit.
Kolejny dzień. Bała się co przyniesie. Nie chciało jej się wstawać. Leżała z otwartymi oczami, będąc duchem gdzieś indziej.
O siódmej w końcu wstała i poszła do łazienki. Czuła jakby jej ciało wszystko robiło automatycznie, zanim sama pomyśli, co miała zrobić. Mózg zaczął jej się uruchamiać w chwili, gdy zastanawiała się,co ma dzisiaj założyć. W ostateczności założyła czarne spodnie i białą bluzkę, z dwoma łatanymi sercami. Spakowała potrzebne książki do plecaka i zeszła na dół.
W kuchni zastała mamę i siostrę. Zjadła kanapkę z serem na śniadanie i pożegnawszy się, wyszła z domu.
Idąc do szkoły, domyślała się, że jest obserwowana przez Asha. Nadal nie potrafiła spojrzeć mu w twarz. Wiedziała, że to nie do końca jego wina i chciała z nim normalnie gadać, ale... nie potrafiła. Dystans między nimi to potwierdzał. Demon jednak mógł być bliżej niż wczoraj. Minimalna odległość wynosiła tym razem piętnaście metrów. Mimo iż była coraz mniejsza, to nadal była, co Asha nie zadowalało. Mimo wszystko i tak czuwał nad bezpieczeństwem swoim i swojego właściciela w postaci astralnej.
Z  bratem też nie chciała na razie gadać. Jeszcze nie.
W szkole dzień minął normalnie. Diana nie mówiła zbędnych rzeczy, mówiła wtedy, kiedy ktoś do niej coś powiedział. Starała się nie mieć smutnego wyrazu twarzy. Za każdym razem, gdy się odzywała, odruchowo uśmiechała się, czyli można by rzec, że nosiła maskę, której nikt nie zauważył. I dobrze. Nie chciała za bardzo z nikim gadać, ale jak już musiała to mówiła krótkimi zdaniami.
W domu tak samo. Dobrze udawała, że nic się nie stało, tłumacząc się, że jest po prostu zmęczona.
Poszła do pokoju i położyła się na łóżku.  Nic się jej nie chciało. Ani spać, ani cokolwiek robić. Przytuliła się do poduszki i niespodziewanie łzy zaczęły spływać po jej policzkach. Nie rozumiała czemu płacze, ale czuła w środku pewnego rodzaju ból. Obróciła się na plecy i myślała nad... niczym. Jakby tylko czekała, żeby ten dzień się już skończył.
Po godzinie bezczynnego leżenia,  wreszcie wstała i odrobiła lekcje.
Reszta dnia minęła jej podobnie. Nie wiedząc,co ma wieczorem robić, wzięła białą kartkę i narysowała w odcieniach szarości skrzydlatą wróżkę, skuloną pod drzewem, a dokładnie pod wierzbą płaczącą.

Następny dzień. Następna taka sama pobudka. Tym razem dziesięć minut przed budzikiem. Wstała i poszła do łazienki. Spojrzała w lustro na dziewczynę o smutnych, prawie szarych oczach. Nie chce być już taka być. Chce czuć jakieś pozytywne emocje, tylko że łatwiej powiedzieć niż zrobić. Ale od czegoś trzeba zacząć. Postanowiła, że dziś w szkole będzie chętniej rozmawiać z innymi, czyli Kamilą i Nikolą, bo z resztą osób nie ma jakiś lepszych kontaktów.
Z trochę lepszym patrzeniem w przyszłość wyszła z domu.
Ash siedział na dachu jednego z domów i obserwował Dianę, jak idzie do szkoły.
Co miał lepszego do roboty? Kolejny dzień obserwował z daleka swoją panią. Rzeczywiście, nie raz mu przeszło przez myśl, że jest dziadowym właścicielem demona i że łatwo może nią manipulować, ale jak ona chce, to potrafi dać rozkazy, które zapędzają go w kozi róg. Jednak ta dziewczyna nie jest tak do końca głupia.
Ash czuł, że narzucony dystans się zmniejsza. To nawet dobrze, ale i tak nie może się odezwać do Diany.
Nagle dostrzegł, że z uliczki, którą licealistka minęła, wychylała się osoba, która najwyraźniej śledziła dziewczynę. Nawet z tej odległości mógł wyraźnie zobaczyć cały jego wygląd.
Był to mężczyzna i może miał około trzydziestu pięciu lat. Miał na sobie granatowe jeansy i rozpiętą, skórzaną, czarną kurtkę. W uchu dało się dostrzec słuchawkę. Włosy miał ciemne i krótkie. Na brodzie można było zauważyć trzydniowy zarost.
Demon nic na razie z tym nie zrobił. Obserwował działania wroga. Jakby ten niespodziewanie zaatakował Dianę, to Ash byłby na straconej pozycji, ponieważ limit przebywania od dziewczyny wynosi dziesięć metrów, co stanowiło by problem. Co prawda zawsze mógłby użyć innych mocy, ale one nie gwarantowały by skuteczności tak, jak osobista obrona.
Gdy Diana odeszła parę metrów dalej mężczyzna odchylił kołnierz kurtki i zaczął coś mówić do ukrytego mikrofonu. Demonowi udało się wyłapać dwa zdania: "Dziewczyna jest sama" i dodane po chwili "Zrozumiałem". Po tych słowach tajemnicza osoba ruszyła inną drogą do bardziej zatłoczonego miejsca.
Ash ruszył za nim. Chciał się dowiedzieć, gdzie się udaje. Może dowie się wreszcie gdzie jest główna baza tej organizacji. Dyskretnie przyczajał się na dachach domów.
W pewnym momencie, mężczyzna wtopił się w tłum wysiadających z autobusu ludzi. Ash widział tylko, jak szedł w kierunku drzwi pojazdu. Logiczne, więc było, że do niego wsiadł. Ash nie zauważył nawet, gdy autobus zrobił całą rundę i znów znajdował się na tym samym przystanku. Nie zauważył też, żeby owy mężczyzna wysiadł. Ash wkurzony faktem, że zgubił cel, nie przestawał szukać. Nie, kiedy jest tak blisko poznania kryjówki swoich prześladowców. W razie czego, jakby coś stało się jego właścicielce, dowiedział by się o tym, bazując na jej uczuciach.

Następnego dnia, znów skupił się na poszukiwaniach. Dziś nie zauważył, żeby ktoś śledził dziewczynę. Może zauważyli, że zostali zdemaskowani. Mimo wszystko Ash nadal badał okolice. Był tak blisko rozwiązania problemów z przeszłości. Nie chciał dać teraz za wygraną. Gdyby pięć lat temu nie zabił tamtej kreatury, to dziś miałby spokój. Ale nie. Po stracie przyjaciela musiał się wyżyć i ma teraz tego konsekwencje.
Był w ludzkiej formie na przystanku, na którym szpieg zniknął mu z oczu.
Rozejrzał się. Wokół tylko domy mieszkalne, jeden budynek banku oraz urząd.  Nie ma szans, by tu gdzieś była ich kryjówka. Przeszedł dalej chodnikiem niedaleko torów kolejowych. Miał po kolei ślepe  uliczki, odchodzące od drogi, która biegła wzdłuż peronu. Nigdzie nie było miejsca, gdzie można się ukryć. Coraz bardziej zaczęło to irytować demona. Jak w takim razie tamten facet uciekł? Przecież to był zwykły człowiek, tego Ash był pewien. Wkurzony skręcił w najbliższą drogę, która nie kończyła się czyimś ogrodzeniem. Kiedy doszedł do ulicy, którą szedł zobaczył, że jest w tym samym miejscu, w którym stał wczoraj szpieg. Zatoczył koło, nic po drodze nie znajdując. Jego oczy zrobiły się czerwone ze zdenerwowania. Zamknął je, by się uspokoić. Na pewno coś pominął. Tylko co?
Nagle poczuł strach Diany. Wielki strach. Szybko przeteleportował się, jak najbliżej dziewczyny. Miał tylko nadzieję, że jej nie złapali...

________________________________________________
 Oto już jest rozdział 17!  \(≧▽≦)/

(* świerszcze w tle*)

 ̄‿ ̄III • • • Ja wiem, że się cieszycie. Tak... w środku...

Jestem na czas! I przypominam, że rozdziały (szczególnie w roku szkolnym) mogą się pojawiać ( myślę, że max) co dwa tygodnie. Przepraszam na przyszłość jeśli będą trzy dni opóźnienia, ale idę do pierwszej liceum i chyba będę mieć sporo nauki ;__;
A-A-ALE-E-E... teraz są wakacje... ( ̄▽ ̄)

3 komentarze:

  1. Buja, pierwszy komentarz! Nieno, akcja zapowaiada sie spoko, mam nadzieje, ze naprawdae cos fajnego wykombinujesz :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że to co mam w głowie jest fajne .__.

      Usuń
  2. Witam witam.. widzę że ktoś tu jest fanem kuroshitsuji ^^ masz nową fankę więc dodaj jak najszybciej kolejny rozdział -,- i serdecznie zapraszam do siebie http://pozawzrokiem.blogspot.com/

    Pozdrawiam i życzę weny ♥
    ~Lucy

    OdpowiedzUsuń