wtorek, 28 czerwca 2016

Rozdział 14

Diana powoli zaczęła otwierać oczy. Usiadła i rozejrzała się gdzie jest. Była w małym i pustym pokoju. Podłoga i ściany  były białe. Za sobą dostrzegła jedyne drzwi, które były z metalu i miały mały otwór, w którym była gruba krata. Wyglądało jakby wylądowała w więzieniu albo w szpitalu psychiatrycznym.
Dziewczyna zaczęła walić pięściami, by się wydostać.
- Ej! Wypuście mnie!
Przez kratę zobaczyła czyjeś oczy. Jakiegoś chłopaka.
- Zamilcz, nędzna grzesznico- odezwał się z pogardą. Diana rozpoznała, że to Damian- Z demonami się zachciało bawić. Ale nie bój się, my ci pomożemy. Pokażemy Ci jak niebezpieczne i bezwzględne potrafią być- skończył i odszedł.
- Ej! Nie możecie mnie tu trzymać! -zawołała, ale nikt jej nie odpowiedział.
Przerażona usiadła plecami do drzwi. Co miała teraz zrobić? Zaczęła się rozglądać i w jednym z kątów pokoju zobaczyła klucz. Spojrzała na drzwi i porównała wielkości. Powinien pasować... Szybko pobiegła by go zabrać. W momencie zetknięcia się jej dłoni z rzeczą, straciła przytomność.
***
Było już po kolacji i po wieczornych zajęciach. Zbliżała się cisza nocna. Alan nie widział swojej siostry ani na posiłku, ani później. Bardzo się tym faktem zaniepokoił.
Poszedł do jej pokoju, w którym zastał trzy dziewczyny, wyraźnie zdziwione tymi odwiedzinami. Alan rozejrzał się , ale nigdzie nie dostrzegł Diany.
- Wiecie gdzie jest Diana? - zapytał poddenerwowany.
- Iza nam mówiła , że się źle poczuła i poszła do pielęgniarki czy kogoś w tym rodzaju. Myślałyśmy, że tam nocuje.
- Ok... Dzięki! - rzucił i szybki wyszedł z budynku.
Nie słyszał o tym, że jest tu jakakolwiek osoba od spraw medycznych. Coś mu nie pasowało. Postanowił wyjaśnić zaistniałą sytuację z Izabellą.
Na dworze było już kompletnie ciemno. Można było poczuć lekki powiew wiatru. Jedyne światło dochodziło z okien. Nikogo nie było.
Alan ruszył do swojego domu. Nie było go na innych zajęciach, bo przełożona zleciła mu papierową robotę, więc nie wiedział, kiedy dokładnie Diana zniknęła. Dopiero na wieczornych zajęciach zauważył jej nieobecność.
W chwili gdy był mniej więcej na środku placu, poczuł przeszywający czaszkę ból. Złapał się za głowę. Nagle zaczął mieć dziwne myśli, jakby ktoś mu szeptał do ucha:
Zdejmij barierę - rozchodziło się echo.
Alan domyślił się, że to demon.
-Chyba śnisz... - wyszeptał w bólu, który stopniowo malał.
Chce pomóc twojej siostrze. Musisz pozbyć się tej cholerne bariery! - to ostatnie słowo zostało zaakcentowane kolejną falą bólu. Alan ścisnął głowę mocniej.
- Jakim cudem, pomimo tych wszystkich zabezpieczeń, udaje ci się używać na tym terenie mocy??
A co ty sobie myślałeś? Że jestem jakimś słabym, podrzędnym demonem? Niestety, ale trafiłeś na najsilniejszego, więc tak łatwo nie dam za wygraną.
- Co masz na myśli mówiąc, że chcesz pomóc mojej siostrze? - powiedział wyczerpany walką z intruzem.
Ha Ha! Czyli ty nic nie wiesz? Biedaczek. Zapytaj swoich przełożonych. I radzę Ci się pospieszyć, bo jeśli w ciągu pół godziny nie zobaczę Diany żywej, to doprowadzenie do szaleństwa waszych podopiecznych.
Po tych słowach znikły wszystkie ślady obecności Asha. Alan szybko się otrząsnął i pobiegł do domu.
Gdy tylko przekroczył próg drzwi, wydarł się na cały głos, wołając Izabellę, którą zastał w głównym pokoju.
Owy pokój przeznaczony był na spotkania, na których obmawiano wszystkie atrakcje. Miał trzy sofy, które były wokół drewnianego stołu. Po środku był zielony dywan, który zasłaniał starą, drewnianą podłogę. Ściany były szare. Znajdowało się także okno, które zakrywała pomarańczowa zasłona.
Na kanapach siedziały dwie osoby: Arek i Ola. Trzecia, czyli Izabella, wyszła Alanowi na spotkanie.
- O co chodzi?- zapytała spokojnym tonem.
- Gdzie jest Diana? Co jej zrobiliście??- zapytał zdenerwowany.
- My nic jej nie zrobiliśmy- odparła wyraźnie udając głupią- Ona teraz... hmm... Przekonuje się na własnej skórze jak niebezpieczne są demony- dodała akcentując ostatnie słowo.
- CO?... - powiedział głośno i z niedowierzaniem.
***
Diana otworzyła oczy. Wszędzie była ciemność. Rozejrzała się poszukując jakiegokolwiek światła. Nic. Zero. Pustka. Otaczała ją nicość.
Nagle parę metrów dalej pojawiła się jej rodzina. Mama stała koło taty, a mała Gabrysia trzymała za rękę starszego brata. Ich twarze nie wyrażały żadnych emocji. Wszyscy wpatrywali się w Dianę.
- Co się dzieje...? - wyszeptała z niepokojem. Zrobiła krok do przodu i w tym momencie, w ułamku sekundy, jej kochana rodzina... była już martwą rodziną.
Ciała były porozrywane. Na czarnym tle wyraźnie było widać czerwone plamy krwi. Najbliżej jej stóp leżała głowa małej siostrzyczki, która wyrażała ból. Trochę dalej leżały ręce i reszta tułowia. Reszta członków rodziny wyglądała podobnie. Porozrzucane kończyny... Rany ciągnące się po całej skórze... I martwe, otwarte oczy, zwrócone ku dziewczynie.
Diana była więcej niż przerażona. Bała się. Strasznie się bała. Nie była w stanie nic zrobić. Jej ciało tylko stało sparaliżowane. Nic nie potrafiła powiedzieć. Chciała obudzić się z tego koszmaru, jednak jak tylko zamykała oczy ten widok w ogóle nie znikał. Nadal był.
Nagle w ciemności dostrzegła dwa ruchy. Dwie ciemne istoty, u których z daleka dało się zobaczyć wielki uśmiech, który odsłaniał umazane we krwi, ostre zęby.
Jedna z tych osób zaczęła iść w kierunku Diany.
Wszystko jakby migało. Na ułamek sekundy wszystko znikło, ale po chwili znów się pojawiało. Ten efekt sprawiał , że to wszystko było jeszcze bardziej przerażające.
Policzki Diany były już mokre od łez. Ze strachu i bólu. Bolał ją widok martwej i rozszarpanej rodziny.
Ciemne postacie nie przestawały się uśmiechać. Jedna z nich nadal się przybliżała. Była coraz bardziej widoczna. To był Ash. Cały we krwi jej rodziców. Oczy wydawały się być rubinami, pięknymi i mieniącymi się czerwienią. Jego twarz wyrażała szaleństwo.
Drugą postacią okazał się Zefir. Jego białe włosy miały teraz czerwone końcówki. Oczy były tego samego koloru, co u jego wspólnika. Także patrzył się na dziewczynę z psychopatycznym wzrokiem i uśmiechem.
Diana nadal stała roztrzęsiona i wpatrywała się przed siebie. Chciała krzyczeć, lecz żaden dźwięk nie wychodził z jej ust.
Twarz demona była tuż przy jej twarzy. Usłyszała rozchodzące się w jej głowie słowa:
To przyszłość... 
Pozbawię życia wszystkich, których kochasz... 
Na twoich oczach...
I to z uśmiechem na ustach...

__________________________________________________
Hehe... Jestem dumna z tego rozdziału :D
A tym czasem wracając to ktoś wie o co chodzi?
Ktoś się domyśla?
Ma ktoś jakiś pomysł? ;)


/~NekoNestee

poniedziałek, 20 czerwca 2016

Rozdział 13

W pokoju rozbrzmiała wesoła muzyka. Wszystkie cztery poderwały się z pozycji leżącej.
- Agata, wyłącz to dziadostwo! - wrzasnęła Ania.
Dziewczyna na wpół przytomna sięgnęła ręką po telefon:
- Ej, jest już 8.00. Za pół godziny śniadanie- powiedziała i wstała.
Zuzia poszła w ślady Agaty i zaczęła się przygotowywać do śniadania. Ania i Diana nadal leżały, obserwując pół okiem działania reszty.
Cudem w pół godziny wszystkie się wyrobiły i zdążyły się nie spóźnić na posiłek. Zajęły swoje miejsca przy stole, na którym znajdowały się talerze z warzywami, serem i szynką.
Diana zrobiła sobie dwie kanapki z wędliną i pomidorem.
Jedzenie zostało przerwane przez głos Izabelli:
- Przypominam, że spotykamy się o 10 przed domem. Nic ze sobą nie musicie brać. Proszę, żebyście swoje telefony zostawili w pokojach.
Po "porannych ogłoszeniach " wszyscy wrócili do rozmów i posiłku.
O wyznaczonej godzinie wszyscy uczestnicy czekali na dworze. Organizatorzy stanęli na przeciwko grupy.
- Cześć, chcemy was zaprosić do zabawy, podczas której wszyscy się zintegrujemy- zaczęła mówić brunetka z ombre. Była drobna i niska, ale doskonale odbierała swoje ubranie do wzrostu. Niestety, Diana nie pamiętała jak się nazywa.
- Chodźcie za mną - dokończyła z uśmiechem.
Wszyscy ruszyli za mówcą. Po chwili znaleźli się na polanie. Kilka krzaków znajdowało się przy końcu terenu. Resztę zajmowała trawa.
Wszyscy ustawili się w koło. Kobieta zaczęła tłumaczyć zasady gry:
- Zabawa polega na tym, że osoba trzymająca piłkę- w tym momencie pokazała niebieską piłkę zrobioną z gąbki- Musi powiedzieć swoje imię i rzecz na ta sama litrę. Może ja zacznę. Nazywam się Klaudia , a moja rzecz to książka- rzekła i rzuciła piłkę do stającej na przeciwko blondynki.
Ta zaczęła mówić:
- Hej, jestem Weronika, a moja rzecz to... wrotki- i rzuciła do następnej osoby, którą okazał się chłopak z ciemnymi, średniej długości włosami.
- Cześć jestem Kacper , a moja rzecz to... komputer- rzekł nieśmiało i podał piłkę dalej.
- Siema, jestem Agata , a moją własnością czy tam rzeczą jest aparat- powiedziała wyluzowanie, po czym piłka trafiła w ręce Diany.
- Cześć, jestem Diana a moja rzecz to...- przerwała na chwilę. Szybko szukała byle jakiego słowa na D ale do głowy przychodziło tylko jedno: demon. Czuła na sobie spojrzenia wszystkich. Pospiesznie zaczęła błądzić wzrokiem wokół siebie i znalazła- to drzewo - dokończyła i rzuciła piłkę do brata.
Po skończonej zabawie wszyscy poszli do podłużnego domku, w którym na przeciwko jadalni znajdowała się duża sala.
Na jednej ścianie dało się dostrzec projektor, a wokół rozstawione krzesła.
Wszyscy zajęli wolne miejsca. Organizatorzy usiedli w jednym miejscu.
Dalszą część atrakcji kontynuował Damian.
- No to mamy taką propozycję, byśmy trochę pośpiewali. Na początek proszę, byście usiedli pokojami.
Uczestnicy przesiedli się na odpowiednie miejsca.
- Teraz wytłumaczę wam zasady. Każdy pokój zaśpiewa dwie piosenki i będzie losował z kim zaśpiewa, poprzez wybranie numeru. Zaprezentujemy jak to ma wyglądać. Mój pokój, czyli ja, Alan, Krzysiek i Arek, wybieramy numer od 1 do 8. Czyli załóżmy, że 5. Kto ma numer pokoju 5?
Ręce piątki nieznanych Dianie dziewczyn powędrowały w górę.
-Wstańcie. Teraz ten pierwszy pokój, w tym przypadku mój, wybiera numer od 1 do 20, czyli na przykład 17 i jest to numer piosenki. Oba pokoje muszą wspólnie ją zaśpiewać. Słowa wyświetlą się na ścianie. Tak  więc, co wylosowałem?- zapytał kierując pytanie do Klaudii, która obsługiwała komputer.
- Ulepimy dziś bałwana - powiedziała z uśmiechem dziewczyna.
- Nie... -rzekł z niedowierzaniem i rozbawieniem Damian.
- Ależ tak. A teraz, cały twój pokój razem z pokojem piątym to zaśpiewają!
W tym momencie na ścianie pojawił się tekst piosenki, a w pokoju rozbrzmiała wszystkim znana muzyka.
Dziewczyny z pod piątki na początku najwyraźniej się wstydziły i nie za głośno śpiewały, ale gdy zobaczyły jak chłopaki z kadry głośno śpiewają z uśmiechem na ustach, cały dyskomfort zniknął.
Po skończeniu piosenki, dziewczyny wylosowały kolejny numer pokoju. Tym razem 3. Składał się on z trzech chłopaków. Wybrały następny numer- 13, czyli utwór " Przez twe oczy zielone". Chłopcy śpiewali cicho, dopiero pod koniec było ich wyraźnie słychać.
Wszyscy się dobrze bawili. Pojawiły się najróżniejsze dzieła, niektóre religijne, inne z disco polo, a jeszcze inne ze znanych bajek. Diana zaczęło się trochę podobać. Coraz częściej się odzywała do dziewczyn z pokoju, ale głośne śpiewanie to jednak nadal za wiele. Nawet przez chwilę pojawiła się myśl, że może nie będzie aż tak źle.
Po skończeniu karaoke, od razu był obiad. Jako zupę podano ogórkową, a na drugie danie były łazanki. Wszyscy zajadali się ze smakiem. W trakcie nastąpiły "ogłoszenia obiadowe".
- Proszę teraz byście mnie uważnie wysłuchali- zaczęła Iza- W miejscu gdzie siedzicie, pod stołami są przyczepione karteczki, na których są napisane określone miejsca, w obrębie całego ośrodka. Tam znajdziecie dany fragment z Pisma Świętego. Musicie się nad nim zastanowić i napisać przynajmniej jedną kartkę A4 na temat tego, jak rozumiecie to słowo i postarać się podać argumenty. Macie na to 1,5 godziny od końca obiadu. Jeśli nie macie nic do pisania, za drzwiami znajduje się mały stolik z kartkami i długopisami. Później przedstawicie nam swoje pracę, więc się do nich przyłóżcie.
Gdy skończyła, wszyscy zajrzeli pod stoły. Idealnie pod każdym miejscem znajdowała się owa karteczka.
Diana również ja znalazła. Otworzyła ją i było napisane "Domek właścicieli". Zdziwiło ją to. Spojrzała w stronę organizatorów i dostrzegła, że nie było Damiana i Klaudii. Może wcześniej skończyli jeść?
Z rozmyślań wyrwał ją głos Ani:
- Ej, a może razem spróbujemy sobie pomóc?
- Mnie pasuje, bo ciężko mi się pisze - przyznała Zuzia.
- Ja wolę sama pomyśleć - powiedziała Agata.
- No ok, to jak będziesz chciała to zawsze będzie mogła do nas dołączyć. A ty Diana?
- Ja szczerze nie wiem... zobaczę. Zależy czy trafi się coś łatwego do opisania, czy trudnego.
- Okej. Jakby co, to nie wahaj się przyjść do nas.
Po obiedzie wszyscy poszli po kartki i długopis. Każdy ruszył w inną stronę. Nikt nie miał tego samego miejsca. Teren był duży, więc każdy mógł znaleźć miejsce z dala od innych, by mu nie przeszkadzano.
Diana ruszyła pod domek domek właścicieli. Podeszła do drzwi i zobaczyła, że są lekko uchylone. Zapukała, otwierając je szerzej.
- Halo... Dzień dobry! Ja po karteczkę...- powiedziała, ale nikt jej nie odpowiedział. Stanęła w drzwiach i parę metrów dalej dostrzegła komodę i zgiętą wpół kartkę.
Jeśli wejdzie, weźmie ją i szybko wyjdzie, to nic się nie stanie, prawda? Z tą myślą weszła przez uchylone drzwi i znalazła się przy komodzie.
W chwili gdy spojrzała się na zawartość kartki, drzwi się zamknęły. Dziewczyna natychmiast  spojrzała się w tamtą stronę i dostrzegła Klaudię, która się w nią wpatrywała. Sekundę później, czyjeś ramię oplotło szyję Diany, a pod jej nos została przyłożona mała szmatka. Próbowała się wyrwać, ale na próżno. Zrobiła odruchowo wdech i poczuła jakiś dziwny zapach, dobiegający z chusteczki. Po chwili zaczęła tracić kontakt ze światem. Nastała ciemność.


__________________________________________________
To znowu ja! Już widzę te radosne miny XD Nie ważne...
Dość ciężko pisało mi się ten rozdział, bo się w nim za dużo nie działo, ale cóż- kiedyś i to musi nastąpić xd
Możecie się czepiać, że znowu straciła przytomność, ale nic na to nie poradzę XD (nie ostatni raz :DD)
Ale pomińmy tę bezsensowną gadkę ;)
Jak znacie takie coś jak Wattpad, to  jak coś, to wstawię tam to... opowiadanie :)
Dziękuję za przeczytanie <3

PS. "Wszyscy zajadali się ze smakiem."  to zdanie mnie rozbraja ≧∇≦
/~NekoNestee

środa, 8 czerwca 2016

Rozdział 12

Samochód z całą rodziną podjechał na parking. Diana była w bardzo złym nastroju. Nie chciała jechać z ludźmi, których w ogóle nie zna. W dodatku będzie tam również jej brat, co też nie było pocieszające.
Wysiadła i wzięła z bagażnika swoją walizkę.
- Kochanie, zobaczysz, że będzie fajnie- powiedziała z czułością mama.
- Taaa...-przytaknęła ironicznie córka.
Wszyscy podeszli pod autokar.
- Też chcę jechać z Alanem i Dianą! - zaprotestowała Gabrysia.
- Niestety nie możesz, ale jak będziesz większą to pojedziesz, dobrze? - odpowiedział starszy brat.
Dziewczynka z uśmiechem kiwnęła głową.
Organizatorzy poprosili uczestników, by zajęli miejsca. Diana znalazła miejsce po środku autokaru, przy oknie. Jej brat usiadł na początku, ze swoimi znajomymi.
Wyruszyli.

Jechali już ponad godzinę. Diana siedziała sama i słuchała muzyki. Zastanawiało ją, gdzie jest Ash. Myślała, że będzie mogła mieć z jego strony jakieś wsparcie, ale od popołudnia go nie widziała. Patrzyła przez okno na przemian to na domy, to na las. Widać, że jechali do małej, nieznanej wsi.
Po dwóch godzinach, autokar zaczął parkować. Diana wysiadła i zobaczyła gdzie się znajduje.
To był ośrodek z dużym terenem. Posiadał cztery domy, zwrócone ku sobie z czterech stron świata. Do każdego prowadziła kamienna ścieżka. Teren nie był jakoś specjalnie urządzony. Rosła na nim trawa, a co jakiś czas wielkie drzewa oraz młode krzaki. W jednym miejscu dało się dostrzec skromny ogród z bujaną ławką. Posiadłość nie posiadała sąsiadów. Wokół były tylko pola. Tylko od jednej strony widać było małą asfaltową drogę.
Dachy były czarne, a domy skromne, betonowe i pomalowane na biało. Jeden z nich, wyraźnie trochę większy, miał w oknach ładne firanki oraz kwiaty doniczkowe. Najwyraźniej należał do właścicieli. Natomiast ten naprzeciwko był bardziej podłużny i parterowy, w przeciwieństwie do reszty mieszkań, które na oko miały po dwa piętra.
Diana rozejrzała się. Jej pierwsza myśl: to przypomina wioskę. Podeszła po odbiór swojego bagażu, w czasie gdy siedmiu organizatorów (w tym jej brat) wyszli na przeciw całej grupie i zaczęli tłumaczyć, co gdzie jest:
- Serdecznie was wszystkich witamy - zaczęła z uśmiechem brunetka. Wyglądało na to, że to ona jest najstarsza i głównodowodzącą - Nazywam się Izabella, ale mówcie mi wszyscy Iza. A to jest Damian, Arek, Klaudia, Ola, Krzysiek i Alan - przedstawiła każdego po kolei- Możecie nam mówić wszystko, co jest nie tak lub pytać gdybyście mieli jakieś wątpliwości. Damian powie wam co, gdzie się znajduje.
Ciemno-brązowowłosy chłopak wyszedł krok do przodu:
- Hej, a więc tak: tu wszyscy śpicie, a tu śpimy my - wskazał kolejno na dwa zwyczajne domki - Tu się znajduje jadalnia i miejsca, gdzie będziemy się spotykać - w tym momencie wskazał na podłużny budynek- Natomiast naprzeciwko jadalni jest mieszkanie właścicieli, więc prosimy was byście tam nie wchodzili. Przy każdym z pokoi jest karteczka z osobami, które będą tam spać. Kolacja zaczyna się o 19.00. Prosimy o punktualność.
- Możecie iść do swoich pokoi - powiedziała Izabella.
Wszyscy jak najszybciej chcieli zobaczyć swój pokój. Diana się nie śpieszyła i szła na końcu. Teraz mogła zobaczyć jak dużo jest uczestników. Całkiem sporo- około 35 osób.
Gdy przekroczyła próg drzwi, widok jej nie powalił. Znalazła się w zwykłym białym korytarzu, który kończył się na małych schodach, które były zapchane przez tłum ludzi. Szła mijając kolejno drzwi i czytając karteczki z imionami. Przy wejściu na schody znalazła swoje imię. Dziękowała, że nie musiała wchodzić na górę.
Otworzyła drzwi i zobaczyła, że to pokój czteroosobowy. Podłoga była pokryta brązową wykładziną, a ściany miały taki sam kolor jak korytarz. Nie było telewizora ani innego jakiegokolwiek urządzenia elektronicznego. Cały pokój był bardzo mały. Na szczęście przy samych drzwiach była łazienka. Łóżka, które były w każdym kącie, były proste, ale już pościelone. Na prawie każdym z nich siedziały jej współlokatorki, które najwyraźniej się już poznały.
Diana zajęła wolne posłanie i położyła rzeczy obok.
- Hej! Jestem Agata - zaczęła brunetka w okularach.
- Ja Zuzia - przedstawiła się następna, która miała czarne włosy.
- A ja Ania- odezwała się blondynka, u której całą uwagę przyciągały zielone oczy.
- Jestem Diana- powiedziała z odruchowym uśmiechem i zawyżonym głosem. Nie lubiła poznawania nowych osób. Z trudem jej to przychodziło, ale potem zazwyczaj było ok.
Dziewczyny zaczęły rozmawiać, ale Diana nie za bardzo się odzywała. Wolała słuchać i się przyglądać. Poza tym była trochę zaniepokojona, że wciąż nie mogła znaleźć nigdzie swojego demona.
- Czy ktoś wie która godzina? - zapytała nagle Agata.
- O nie! Jest już 19.05! Szybko! I tak jesteśmy już spóźnione - wykrzyknęła Ania.
Wszystkie cztery zerwały się z miejsc i pobiegły do drugiego domu.
Wchodząc zobaczyły korytarz i odchodzące od niego dwa pokoje. Bez zastanowienia ruszyły do tego, w którym jest większy harmider.  Przy drzwiach niefortunnie stała Iza, która najwyraźniej pilnowała porządku:
- Dobrze, że zdążyłyście na kolacje - powiedziała z uśmiechem. Diana odrazu poczuła niepokój. Ta kobieta ją przerażała.
- Przepraszamy! Zagadałyśmy się - odezwała się ze skruchą Ania - Gdzie możemy usiąść?
- Tam jest wolne miejsce - wskazała ręką na przedostatni stolik.
Dziewczyny podziękowały i poszły. Stolik był czteroosobowy. Na nim przygotowane były już kanapki oraz herbata. Zaczęły w ciszy jeść, ale po chwili rozmawiać na każdy temat, jaki im przyszedł do głowy. Oprócz Diany. Ta wolała rozejrzeć się dookoła.
Wystrój był prosty-gołe, białe ściany, drewniana podłoga i okna zasłonięte pomarańczowymi zasłonami. Każdy stolik był zajęty. Przy większości siedziało pięć osób. Tylko stolik kadry był trochę większy od reszty. Diana od razu dostrzegła swojego brata. Siedział i gadał ze swoimi kolegami, co jakiś czas się śmiejąc. Od rodziców wiedziała, że dołączył do tej organizacji niedawno, ale widać, że już się raczej zaaklimatyzował. Uśmiechnęła się lekko. Dobrze, że przynajmniej on jest zadowolony z pobytu tutaj.
Nagle na sali rozbrzmiał głos Izy:
- Proszę o uwagę!- wszyscy zamilkli i skierowali swe oczy na mówcę- Mam dla was parę bardzo ważnych informacji, dotyczących jutrzejszego dnia. Śniadanie jest o 8.30. Później o 10.00  zaplanowaliśmy pewną grę, która mamy nadzieję, że wam się spodoba. Obiad będzie o 14.00. To tyle... - spojrzała na Damiana i Klaudię, czy ma coś jeszcze powiedzieć, a oni coś wyszeptali. Iza z powrotem spojrzała na uczestników- Zapomniałabym! Jak skończycie jeść, to rzeczy odnosimy do kuchni, która znajduje się zaraz przy drzwiach, po lewej. Cisza nocna jest o 22.00, jednak prosimy byście po 21.00 nie wychodzili już z pokoi. Życzę wam spokojnej nocy- dodała z uśmiechem i usiadła na swoim miejscu.
Gdy wszyscy wrócili do jedzenia, Diana nadal patrzyła się na stolik z kadrą. Nie wiedziała czemu, ale czuła, że coś z tymi ludźmi jest nie tak. Przerażały ją te osoby. Nie ufała im, a już w szczególności Izie. Spojrzała z powrotem na swoje współlokatorki w momencie, gdy Alan zaczął odwracać głowę w jej stronę. Jego mina wyrażała powagę, a oczy troskę. Jednak Diana wcale go nie zauważyła.
Po kolacji wszyscy wrócili do pokoi. O dziwo była 20.30, co by znaczyło, że jedli półtorej godziny.
- To kto się pierwszy myje?- zapytała nagle Zuzia, gdy Diana zamknęła drzwi.
- Ja! - krzyknęły naraz Agata i Ania. Obie spojrzały się na siebie. Żadna nie chciała dać za wygraną.
- Rozstrzygnijmy to w walce - zaproponowała z uśmieszkiem Agata.
- Zgoda.
- Trzy czte-ry! - Krzyknęły obie, wystawiając swoje dłonie. Agata pokazała kamień, natomiast Ania nożyczki.
- Mhp... - naburmuszyła się, powstrzymując uśmiech przegrana. Diana i Zuzia stały i patrzyły się na dziewczyny z uśmiechami.
- Ha ha!- powiedziała ucieszona Agata- Wygrałam! To idę!
W błyskawicznym tempie wzięła wszystkie potrzebne rzeczy i zamknęła się w łazience.
Gdy wszystkie trzy się umyły, jako ostatnia weszła Diana. Podłoga, jak to zazwyczaj po umyciu się tylu osób, była całkowicie zalana, mimo zasłonki nad brodzikiem. Odkręciła wodę i ustawiła na letnią. Nie było jakoś specjalnie zimno, więc nie widziała potrzeby kąpania się w gorącej wodzie. Pogrążyła się w myślach o dzisiejszym dniu. Wszystko byłoby nawet okej, gdyby nie fakt, że od chwili wyjazdu ani razu nie widziała swojego demona. Po zakręceniu wody, rozsunęła zasłonę i zobaczyła, że w łazience jest mnóstwo pary, co ją bardzo zdziwiło. Podeszła w ręczniku do lustra by je przetrzeć, lecz zanim to zrobiła, zaczęły się pojawiać na nim napisy. Tak jakby ktoś pisał po zaparowanym zwierciadle palcem.
"Hej, jak tam ci dzień minął?" przeczytała Diana.
- Ash???- powiedziała, wyraźnie ukazując swoje zdziwienie.
Lustro znów zaparowało i pojawiły się następne słowa:
"Ciii! Bo twoje koleżanki usłyszą"
W tym momencie z za drzwi dało się usłyszeć Anię:
- Diana, wszytko ok?
- Tak! Nic mi nie jest! ... Poślizgnęłam się tylko!
"Dobra wymówka..." odczytując to, dało się wyczuć ironię.

- Oj, zamknij się... - powiedziała tym razem szeptem.
"Czyli mam sobie iść?"
- Nie!
"Ha Ha!"
Diana już czytając te słowa, słyszała jakby jego złośliwy śmiech.
- Wyjaśnij mi, czemu cię nie ma.
"Widzisz... Sprawa nie jest taka prosta... Cała ta sekta ustawiła wokół całego ośrodka kręgi i pole przeciw demonom. Z trudem nawet teraz mi jest się z tobą kontaktować. Nie mogę wejść do ciebie pod żadną postacią, a nawet samo takie pisanie wymaga sporej ilości energii, więc nie wytrzymam zbyt długo. Już i tak sam fakt, że część moich mocy działa na tym obszarze jest wielkim osiągnięciem."
- Da się jakoś zdjąć tę barierę?
"A co? Już tęsknisz? Da się, ale wątpię, żeby ci się to udało. Pewnie jest pilnie strzeżona,  to nie jest takie łatwe stać się niezauważonym, by to zrobić."
- Aha... To po co...
"Ci to mówię? Bo czułem, że się niepokoisz, a czasem nawet byłaś przestraszona. Muszę kończyć bo już nie wyrabiam... Moja rada: uważaj na siebie"
Po tych słowach, para zniknęła.
Diana wyszła i położyła się na łóżku. Gdy zgasły światła, nadal myślała nad ostatnim zdaniem Asha. Ma uważać? Na co? Nie wiedziała, ale miała przeczucie, że jutro coś się wydarzy. Coś złego...

_________________________________________________
Rozdział 12!!!  Dedykuję go wszystkim komentującym ;)
Jeśli to czytasz, to dziękuję, że to czytasz!
(i ten sensowny sens mojego zdania XD)
Zapraszam do czytania dalej i GRATULACJE! Otrzymujesz...
.
.
.
.
.
.
.
(dramatyczna pauza)
.
.
.
.
.
.
.
ten oto niewidzialny certyfikat ukończenia 12 rozdziału!!!!

PS. Po tych wszystkich zaliczeniach postaram się dodawać rozdziały przynajmniej co dwa tygodnie! <3

/~NekoNestee