czwartek, 27 października 2016

Rozdział 22

Drzwi z hukiem się otworzyły. Przez nie przeleciało na drugi koniec pokoju martwe ciało, które uderzyło w ścianę, obok głowy Asha.
- Dłużej się nie dało? - zapytał z ironią. Czuł, że zaczynało go piec pod skórą.
Zefir wszedł do pomieszczenia. Nie wyglądał już jak człowiek. Długie, nieokiełznane, białe włosy tańczyły w powietrzu, mimo braku wiatru. Wyglądał bardzo podobnie jak Ash, takie same czarno-czerwone oczy, potężna szczęka z kłami, szpony na palcach. Na sobie miał czarny płaszcz oraz spodnie z czarnego, dymiącego materiału.
Jak tylko wszedł, trzej wrogowie zaatakowali go. Zefir przeklął i szybko zrobił unik. Machnął ręką przed sobą, a strumień powietrza przeciął przeciwników.
- Co to jest? - zapytał zdezorientowany.
- Hybrydy, mieszanki, mutanty. Nazywaj to jak chcesz, ale to bezmózgie marionetki.
- Może i bezmózgie, ale, cholera, silne - powiedział, obserwując, jak kreatury się regenerują i po chwili znów stoją na nogach.
Białowłosy demon podbiegł do jednej i w locie oderwał jej głowę. Wylądował z tyłu i obserwował, czy udało mu się uśmiercić wroga. Zauważył, jak ciało, które nadal się ruszało, opadło na podłogę. Po dwóch sekundach poczuł ukąszenie w nodze. Szybko i z całej siły rzucił łeb, który trzymał, o ścianę. Ten roztrzaskał się i został tylko czerwony ślad.
Ash zrobił unik głową, lecz krew i tak mu pobrudziła twarz.
- Uważaj trochę - rzekł zirytowany.
- Zamknij się. To nie ty walczysz z tym gównem - odpowiedział szybko Zefir, nie spuszczając wzroku z przeciwników - Nareszcie udało mi się jednego pozbyć.
- Spróbuj może wyrwać serca, a nie rzucać głowami.
Białowłosy pojawił się przed jedną z hybryd i zanim ta zdążyła zareagować, przeszył jej klatkę piersiową na wylot, trzymając po drugiej stronie nadal bijące serce. Gdy je zgniótł, rozległ się przerażający, nieludzki krzyk. Przeciwnik padł martwy.
Nagle Zefir poczuł przeraźliwy ból. Spojrzał w dół. Ręka, najprawdopodobniej wilkołaka, która należała do trzeciej hybrydy, przeszyła jego ciało. Na szczęście pod klatką piersiową. Demon chwycił owy nadgarstek i go brutalnie złamał. Przeciwnik wrzasnął, cofając rękę. Białowłosy skorzystał z nieuwagi wroga i wykończył go w taki sam sposób jak poprzedniego.
Po skończonej walce, otrząsnął rękę z nadmiaru krwi, a resztę wytarł o materiał swojego ubrania.
Dziura na brzuchu szybko zaczęła się goić, jednak z nogą nie było tak łatwo. Lekko utykając, Zefir poszedł w kierunku Asha.
- Nie wiem, co to cholerstwo miało w zębach, ale to będzie się goić przynajmniej pół godziny - rzekł wkurzony.
Czarnowłosy zaczął coraz ciężej oddychać. Ból wewnątrz jego organizmu coraz bardziej się nasilał, a do tego jeszcze piekły go kajdany.
Zefir szybko spojrzał na żelaza, którymi jest przybity jego przyjaciel. Domyślił się z czego są zrobione, więc podszedł do stołu z narzędziami i wziął cokolwiek, co by posłużyło za łom.
Po uwolnieniu, Ashimaru upadł na ziemię. Nie dał rady wstać. Czuł niewyobrażalne cierpienie, jakby całe jego wnętrze się paliło. Zaczął krzyczeć i zwijać się z bólu. Nic nie potrafił z tym zrobić. Piekło go niemożliwie wszystko, co znajdowało się pod skórą, powoli idąc w kierunku serca.
- Co ci jest??? - zapytał mocno przestraszony, białowłosy demon.
- Diana... została zatruta - wydusił z siebie, z przerwą na wdech, po czym znowu krzyknął.
Zefir przeżył szok. Czyli... Ashimaru ma umrzeć...? Ma zniknąć, jak jego poprzedni przyjaciel?...
Nie zaakceptuje tego.
Szybko zaczął się rozglądać za jakąś odtrutką, ale dostrzegł tylko strzykawkę z czerwonym płynem w środku. Nie miał nic do stracenia. Wziął ją i podszedł do Diany, która leżała obok Asha. Wbił igłę w jej rękę i przez chwilę patrzył, czy to przyniesie jakieś skutki. Zaczął tracić nadzieję, by to zadziałało. Mogło być już za późno.
Szybko myślał co ma zrobić, jak uratować przyjaciela. Do głowy przyszło mu tylko jedno rozwiązanie.
- Ashimaru, musisz zerwać z nią kontrakt puki jeszcze żyje. Tylko tak uda ci się przeżyć - rzekł zdesperowany. Wiedział, że jego towarzysz polubił dziewczynę, ale lepiej, by jedno zginęło niż oboje.
- Przecież wiesz, że to niemożliwe - rzucił szybko Ash. Ból utrudniał mu mówienie.
- Jest jeden sposób. Lewiatan raz mi powiedziała, gdy się schlała. Aby zerwać kontrakt, trzeba za pomocą swoich mocy pozbyć się znaku kontraktu i zabrać to, co było obiecane. W twoim przypadku nic nie miałeś w zamian, więc musisz się tylko pozbyć znaku.
- Czyli co? Mam ją spalić? - wycedził przez zęby, sfrustrowany i zdenerwowany całą tą sytuacją. Do tej pory był przekonany, że żaden sposób nie istnieje na zerwanie kontraktu.
- Jak chcesz, to możesz, ale chodzi o sam znak. Z resztą, wątpię byś dał radę użyć tyle swojej mocy, by spalić całe ciało. Ona ma znak na palcu, tak?
- Tak. Prawa ręka, środkowy palec.
- Wystarczy, że tylko go spalisz.
Ash nic nie odpowiedział. Nadal nie wiedział, co ma zrobić. Żal mu było dziewczyny, ale nie potrafił jej ocalić. Chciał, by to inaczej się skończyło, ale odczuwał też pragnienie przeżycia i chciał, by ten koszmarny ból się skończył. Złapał się ręki klękającego obok Zefira. Ten pomógł mu wstać i dojść do wózka.
Ash czując, że za parę minut spali mu się serce, nadal z lekkim wahaniem złapał za palec Diany. Po chwili wykrzesał z siebie resztki sił i jego ręka zapłonęła razem z zawartością.
Palec obrócił się w proch. Ash przypalił resztę skóry tak, by krew nie wyleciała. Osunął się wyczerpany na ziemię. Czuł jak pieczenie zaczyna ustępować, że za chwilę zniknie. Wyrównał oddech i siedział tak przez pięć minut. Zefir, będący obok, nic nie mówił.
W końcu Ashimaru wstał. Wiedział, że powróciła mu większość energii, ale przez pewien czas nadal będzie osłabiony. Czuł się jakoś dziwnie, jakby był przygnębiony. Jednak całe swoje emocje skoncentrował na jednym uczuciu- nienawiści do mordercy jego przyjaciela, a teraz również i jego pani.
- Powiedz mi, co tu zaszło? - zapytał Zefir.
- Koleś, który kierował Czarnymi Wężami stworzył sobie marionetki, około tysiąca. Teraz pewnie jest w Piekle i próbuje przejąć władzę.
- Heh, wątpię, by mu się to udało.
- Czemu?
- Po pierwsze może są silne, ale nie na tyle mądre, by wykorzystać wszystkie swoje umiejętności, a po drugie, Lewiatan odwiedziła Gwiazdeczka.
- Lucyfer? Po jaką cholerę?
 Zefir wzruszył ramionami:
- Ja tam nie wiem, ale myślę, że ten ktoś nie da rady zwyciężyć przeciwko dwóm Książętom Piekieł.
- Taaa... Pewnie masz rację - rzekł Ash, po czym na chwilę nastała cisza.
Serce Diany ostatni raz zabiło.
- Umarła - rzekł białowłosy.
Nic nie mógł poradzić. W przeciwieństwie do swojego przyjaciela, nie miał z dziewczyną za dużo wspomnień, więc nie odczuwał za bardzo żalu, po jej stracie, jednak widząc jego przygnębienie, wolał milczeć i po prostu być blisko.
Ashimaru nic nie powiedział, tylko spojrzał się na ciało dziewczyny. Czuł jakieś nieprzyjemne, negatywne uczucie, ale nie potrafił stwierdzić co to. Czyżby... smutek? On był smutny? I to z powodu, że jakiś człowiek umarł? Sam w to nie wierzył.
Chciał już stąd iść. Zapach starych zwłok, który przyprawiał go o mdłości, a także przykre wspomnienia, sprawiały, że chciał się pozbyć całego tego miejsca, zniszczyć je.
Odwrócił się w stronę drzwi i uniósł rękę. W tym momencie, ponad pół laboratoriom zaczęło płonąć.
- Chodźmy stąd - rzekł bez emocji, jednak jego oczy wyrażały istną furię i nienawiść.
Zefir ruszył, nadal lekko utykając, za kolegą i razem w ciszy opuścili stojące w płomieniach miejsce. Wiedział, gdzie się teraz udają- do Podziemi, by się zemścić.
Płomienie ogarniały dosłownie wszystko. Ten niezwykły ogień obracał w proch metalowe stoły, narzędzia i ciała innych istot. Języki ognia zaczęły muskać wózek, na którym leżała Diana. Jej ciało leżało nieruchomo.
Nagle jej serce zaczęło bić, a sama otworzyła jaskrawo-pomarańczowe oczy.

________________________________________________________
I tym akcentem chciałabym zakończyć! Dziękuję wszystkim, którzy to czytali, a jeszcze bardziej tym, którzy komentowali <3 Mam nadzieję, że wam się podobało ^^
Zamierzam napisać nowe opowiadanie, bo mam ich mnóstwo w głowie XD tym razem... romans.
Do tego opowiadania chyba napiszę drugą część, ale nic nie obiecuję, bo muszę mieć zarys całej fabuły i chęć.
Planuję zrobić jeden bonus. Taki spoiler XD Ale nie mówię kiedy się pojawi. :)
Tak więc, jeśli to czytasz, to bardzo ci za to dziękuję!
Mam nadzieję, że do zobaczenia!

/~NekoNestee

7 komentarzy:

  1. Ooooo... Diana będzie demonem?! Nie mogę się doczekać następnego rozdziału.
    -ASHIMARU brzydki demon!- Nawet nie zapłakał za Dianą :,,( A ja myślałam, że coś z tego będzie (cała ja xD liczę na to iż rozkręci się romans)

    Przepadam za bonusami, szczególnie Twoimi wydaniu.
    ---- Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham to opowieadanie czekam z niecierpilowsci na dalszy ciąg Nie moge sie juz doczekac mam nadziej ze dalszy ciag ukarze sie juz nie dlugo zastanawiam sie czy Ashon uratuje Diane i co jej sie stalo perze zerwanie wiezi ? Tak bardzo sie podyksytowałam ze nie moge dluzej juz czekac chcialabym albo dalszy ciag ukazal sie juz nie dlugo

    Kocham i czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy :) ^*^ <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Gdzie następny ? ;-;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie opuszczaj nas ;-; bo zrobię spam...

      Usuń
    2. Na pewno napiszę drugą część! Musze tylko dokładnie ułożyć fabułę, by było w miarę logiczne ._. Na 100% przed świętami pojawi się bonus. Obiecuję! 🙇

      Usuń
  4. Dzięki za odpowiedź. ^,^ i Wesołych Świąt!

    OdpowiedzUsuń
  5. Święta i po Świętach xD Zostawcie ją nie ma weny to nie pisze

    OdpowiedzUsuń