- Wątpisz w moje umiejętności?
- Jakże bym śmiał - odrzekł anioł udając strach, kładąc rękę na serce - Przecież jakże bym mógł w Pana... a no tak. Nie jesteś szlachcicem - ostatnie zdanie wypowiedział ze złośliwością.
Ash nic nie powiedział, tylko zacisnął pięści i usta. Blondyn uniósł brwi.
- Nooo... coś trudno cię dziś sprowokować - rzekł pewny siebie anielski sługa, krzyżując ręce - Przecież już dawno, nawet na sam mój widok, od razu byś mnie uderzył. Czyżby to z powodu człowieka, który stoi za tobą?- w tym momencie schylił się lekko i popatrzył na Dianę.
Ash schował ręce do kieszeni, by nie kusiła go opcja uderzenia anioła.
Ona trochę się przestraszyła, lecz po chwili, gdy spojrzała w jego złote oczy, poczuła ogarniający ją spokój. Nie wiedziała dlaczego. Może aniołowie tak działają na ludzi?
- Diana jak mniemam?
Dziewczyna potwierdziła kiwnięciem głowy.
Anioł nic nie powiedział tylko zmierzył ją wzrokiem i się wyprostował.
- Po co tu przylazłeś? - zapytał zirytowany demon.
- Jestem ciekaw, czy zrozumiesz o co mi chodzi - rzekł z wyższością, po czym dodał wolniej, by zaakcentować każde słowo - Węże mają wiele wspólnego z Kwiatami.
Ash popatrzył się jak na idiotę:
- Co ty, w botanika się bawisz?!? - zapytał wyraźnie wkurzony.
- Ha ha! Wiedziałem, że jesteś debilem...
- Ty serio chcesz się bić???
- Spokojnie. Pomyśl nad tym co ci powiedziałem. Co było pięć lat temu? Co jest teraz?
Czarnowłosy zastanowił się przez chwilę. Nagle unosił gwałtownie głowę. Zrozumiał o co chodzi:
- Czekaj... Jak to? Przecież spaliłem ich wszystkich. Widziałem, jak ich szef się spalił. Więc jak to możliwe...
- Jesteś pewien, że tamten był prawdziwy? - przerwał mu Libertus - A co jeśli powiedziałbym, że ten którego zabiłeś, był podstawiony, a prawdziwy działał z ukrycia?
Ash nie ukrywał swojego zszokowania. Na to nie wpadł.
- I że teraz, ta sama osoba, jest przywódcą Czarnych Lilii?...
Anioł nie mógł potwierdzić słownie, ale kiwnął głową.
Demon czuł narastający w sobie gniew. Przez te wszystkie lata, był pewny, że wszystkich z organizacji, która zamordowała jego przyjaciela, wytępił. A teraz się dowiaduje, że najważniejsza osoba, która przez cały ten czas kierowała wszystkim, przeżyła. Zaczęła ogarniać go furia i chęć zemsty. Zacisnął ręce w pięści. Zamknął oczy, by spróbować zapanować nad gniewem, lecz mimo to tęczówki stawały mu się intensywnie czerwone, a kły zaczęły się dłużyć i ostrzyć.
Libertus widząc to, położył rękę na ramieniu demona.
- Ogarnij się. Odegrasz się nie długo. Szczególnie, że w tym roku ukończył swoje... "dzieło". Nie mogę powiedzieć dokładnie, o co chodzi, ale wiedz, że to dotyczy głównie Podziemi, a z racji tego, że jesteś na celowniku, powinieneś bardziej uważać.
Ash trochę się uspokoił.
- Gdzie jest ich siedziba? Kim jest ten cały... operator??? I dlaczego dotyczy to tylko Piekła?
- Ech... nie mogę ci nic więcej powiedzieć, takie rozkazy. I tak cud, że mogłem cokolwiek ci o tym powiedzieć, więc powinieneś być mi wdzięczny.
- To ostatnie pytanie. Dlaczego mi o tym mówisz?
Libertus uniósł lekko brwi. Pochylił się w stronę Asha i rzekł cichym i przerażającym tonem:
- Bo to ja chcę cię zabić, patrzeć, jak twoje oczy tracą blask, pełne nienawiści. To ja chcę być tym, który przeszyje twoje ciało na wylot. Chce usłyszeć twoje ostatnie słowa.
Demon uśmiechnął się złowrogo.
- I dlatego nie pozwolisz, by zabił mnie ktoś inny. Heh. Zobaczymy kto kogo zabije, Lili. Sam wiesz, że tak łatwo się nie dam.
Anioł się wyprostował, a jego kąciki ust poszły lekko w górę. Zaczął iść wzdłuż ulicy, oddalając się od Asha. Machając ręką, bez odwrócenia się, rzekł na do widzenia:
- Mam nadzieję, Ashimaru.
Ten wcisnął przycisk, by przejść przez ulicę.
Diana nie rozumiała, o czym rozmawiali, jednak była tego bardzo ciekawa. Postanowiła zadać parę pytań, ale jak będą na tej spokojniejszej części drogi, którą zaczynała się chwilę po skrzyżowaniu.
Po około pięciu minutach drogi, Diana nadal się wahała.
Ash czuł jej niezdecydowanie, jednak nie zareagował.
- O co chodzi z tymi Wężami i Czarnymi Liliami? - zapytała w końcu.
- Lilie to ci goście, którzy nas zaatakowali, a Węże to też coś podobnego.
Dziewczyna nie była usatysfakcjonowana z odpowiedzi.
-A co było pięć lat temu?
Demon przez chwilę zastanowił się co powiedzieć.
- Wtedy wybuchła wojna o władzę w Podziemiach, a Węże to grupa, która prawie wygrała.
- Prawie?
- Tak - rzucił od niechcenia.
- A dlaczego? - zapytała Diana trochę ciszej.
- Po prostu - rzekł zirytowany.
Dziewczyna uznała, że powinna przestać, ale jedna sprawa nie dawała jej spokoju.
- Byłeś człowiekiem?
W tym momencie zatrzymał się i zwrócił ku Dianie. Nadal był zdenerwowany tym, co powiedział mu anioł.
-Słuchaj, nie chcę o tym ga...
Zdanie przerwało mu silne ukłucie w plecy. Ashowi wzrok zaczął się rozmazywać.
-Ash?!? Co się dzie...- Diana padła na ziemię nieprzytomna.
Demon czuł, że za chwilę podzieli jej los, ale nadal walczył. Wiedział, że nie dostał czymś zwykłym. Zobaczył czym dostała jego pani. W jej ramieniu tkwiło coś w rodzaju strzałki usypiającej. Odwrócił głowę, by zobaczyć, kto do nich strzelił, jednak w tym samym momencie poczuł nowy, nagły ból w szyi i w bok.
Czarnowłosy upadł bezwładnie na ziemię. Tuż przed całkowitą utratą przytomności, zdołał dostrzec czterech ludzi, wychodzących z lasy, który był na końcu małej drogi.
Potem nastała ciemność.
___________________________________________
Przepraszam znów za opóźnienie! >.< Ale szkoła itp...
Dobra. Zdradzę, że powoli zbliżamy się ku końcowi!
Planuję zrobić jeszcze bonus, ale nw czy coś z tego wyjdzie ( ten by był spójny z fabułą).
Jeszcze raz przepraszam!
Do następnego!
/~NekoNestee
PS. Jak widzicie błąd to piszcie w kom, potem bym je usunęła, by nie robić spamu.
W tym momencie zatrzymał się i zwrócił ku Dianie. Nadal był zdenerwowany tym, co powiedział mu anioł.
-Słuchaj, nie chcę o tym ga...
Zdanie przerwało mu silne ukłucie w plecy. Ashowi wzrok zaczął się rozmazywać.
-Ash?!? Co się dzie...- Diana padła na ziemię nieprzytomna.
Demon czuł, że za chwilę podzieli jej los, ale nadal walczył. Wiedział, że nie dostał czymś zwykłym. Zobaczył czym dostała jego pani. W jej ramieniu tkwiło coś w rodzaju strzałki usypiającej. Odwrócił głowę, by zobaczyć, kto do nich strzelił, jednak w tym samym momencie poczuł nowy, nagły ból w szyi i w bok.
Czarnowłosy upadł bezwładnie na ziemię. Tuż przed całkowitą utratą przytomności, zdołał dostrzec czterech ludzi, wychodzących z lasy, który był na końcu małej drogi.
Potem nastała ciemność.
___________________________________________
Przepraszam znów za opóźnienie! >.< Ale szkoła itp...
Dobra. Zdradzę, że powoli zbliżamy się ku końcowi!
Planuję zrobić jeszcze bonus, ale nw czy coś z tego wyjdzie ( ten by był spójny z fabułą).
Jeszcze raz przepraszam!
Do następnego!
/~NekoNestee
PS. Jak widzicie błąd to piszcie w kom, potem bym je usunęła, by nie robić spamu.