niedziela, 3 grudnia 2017

#4

Dziewczyna była zaskoczona.
- D... Diana - odpowiedziała w końcu i wstała.
Mężczyzna uśmiechał się cały czas, lecz w jego oczach było coś niebezpiecznego.
- Wybacz mi moje wcześniejsze zachowanie. - Skłonił się teatralnie. - Taki odruch.
- No to jest niezły, skoro widzisz osobę pierwszy raz i już ją dusisz - rzekła bez zastanowienia. Uświadomiwszy sobie, co powiedziała, zakryła ręką usta i się lekko przestraszyła. Beliar tylko się zaśmiał. Podszedł do przewalonego drzewa i usiadł na nim.
- Opowiedz mi Diano swoją historię. - Założył nogę na nogę i oparł podbródek na dłoni.
Dziewczyna się zawahała. Nadal nie wiedziała z kim ma do czynienia. Ponad to sama dokładnie nie miała pojęcia, co by miała powiedzieć.
- Czemu miałabym to robić? Nawet cię nie znam - rzekła, czując, że igra z ogniem. Jakim w ogóle cudem była w stanie tak rozmawiać z nieznajomym? Sama się sobie dziwiła.
- Ha ha ha! Masz rację, powinienem pierwszy coś o sobie powiedzieć. - Podparł się rękoma z tyłu. - Jak już mówiłem, jestem Beliar, jeden z czterech władców Piekła, teraz także twojego nowego domu i pozwalam ci być ze mną na "ty".
Dianę zatkało, tylko nie wiedziała co bardziej. Czy fakt, że ten mężczyzna jest diabłem, czy to, że powiedział, że od teraz ona należy do istot z podziemia.
- Zaraz... Co? - wykrztusiła z siebie po chwili milczenia. - Czyli wiesz czym jestem?
Białowłosy kiwnął twierdząco głową ze złośliwym uśmiechem.
- I to co do procenta, ale wiesz... Informacja za informację.
Blondynka zawahała się, lecz ciekawość była silniejsza.
- Zgoda, opowiem ci.
Zaczęła mówić pobieżnie, co się wydarzyło przez ostatni miesiąc. Nie raz przerywał jej śmiech diabła. Opowiedziała o spotkaniu między nią a Ashimaru i ich przypadkowym kontrakcie, następnie obozie, aniele, aż doszła do momentu, w którym wracała ze szkoły.
- Następnie obudziłam się w płomieniach i uciekłam. Nie wiem co się dzieje. Nagle jestem... czymś. - Machnęła rękami. - Teraz powiedz mi czym.
- Ujmę to mniej szczegółowo. Jesteś mieszanką. Masz w sobie krew czarownicy, wilkołaka, wampira oraz demona. To ostatnie dominuje nad pozostałymi. Natomiast co do twojej części ludzkiej, to ona powoli zanika, ponieważ już raz zginęłaś.
Diana wytrzeszczyła oczy.
- Chcesz mi wmówić, że przeżyłam własną śmierć?
- W sumie... to tak, właśnie tak zrobiłaś.
Dziewczyna usiadła na drzewie. Była w szoku. Nie spodziewała się takiej odpowiedzi.
- Czyli... chwila. To znaczy, że mam cechy wszystkich tych ras? W pełnię zmienię się w jakiegoś psa, czy jak?
- Nie - rzekł z lekkim uśmiechem. - Wydaje mi się, że jedne cechy blokują inne, ale nie jestem pewien - westchnął. - Zawsze możemy to sprawdzić.
Dziewczyna spojrzała się na niego podejrzliwie.
- Co proponujesz?
Beliar wstał i stanął na przeciwko niej.
- Chodź ze mną, a nauczę cię wszystkiego, co może ci się przydać. Porzuć to życie i zacznij nowe.
- To znaczy, że mam wszystko rzucić? Rodzinę, szkołę...
- Tak - przerwał jej krótko diabeł.
Diana nie wiedziała co myśleć. Musiała dać odpowiedź, ale nie potrafiła tak po prostu podjąć decyzji.
- Potrzebuję czasu do namysłu - stwierdziła po krótkiej chwili milczenia.
- Dam ci trzy dni. O tej samej porze, tutaj - powiedział normalnie, po czym zaczął odchodzić. Nagle się zatrzymał.
- A! Byłbym zapomniał. - Odwrócił się do niej. - Mam kontakty w Piekle i informacje na temat Ashimaru.
Dianie serce mocniej zabiło. Czyli on żyje? Spojrzała na rozmówcę z wyraźnym zainteresowaniem.
- Podobno wrócił na dół i był wielki rozgłos, że miał właściciela, którego zabił. Podobno był szczęśliwy, że wreszcie jest wolny i pozbył się utrapienia.
- Niemożliwe - powiedziała pewna siebie dziewczyna, lecz z każdą sekundą zaczynała w to wątpić.
- Ha ha! Uważaj jak chcesz, mówię ci to, co usłyszałem. Chyba się do niego nie przywiązałaś? - spojrzał na nią przenikliwym wzrokiem i ze złośliwym uśmiechem. - On się cały czas tobą bawił, to demon. W końcu zawarłaś z nim kontrakt, wbrew jego woli, wysługiwałaś się nim i byłaś dla niego ciężarem. Używał też na tobie swoich mocy manipulacji i tylko myślałaś, że czegoś chcesz, co było mu na rękę. To urodzony kłamca.
Z każdym jego kolejnym słowem blondynka czuła się coraz gorzej. Złapała się za głowę, nie wierząc w to, co słyszy. Nigdy o tym nie pomyślała, a wydaje się to być nierealne, tak nierealne, że może być prawdą.
- Myślisz, że dlaczego sam uciekł, a ty obudziłaś się w płomieniach? Sam je stworzył i zostawił cię na pastwę śmierci - mówił poważnie, lecz także z lekką kpiną i ironią.
- Dość! - krzyknęła Diana. Wszystkie jej myśli latały. Głowa pękała od napływu informacji i zmiany poglądów. Jednak Beliar nie dawał za wygraną.
- Czyżbyś zapomniała o najważniejszej zasadzie? - zapytał głębokim głosem. Nagle pojawił się za nią i nachylił się nad jej uchem.
- Nigdy nie ufaj demonowi - wyszeptał z diabelskim uśmiechem, po czym zniknął. Teraz słychać było tylko szum wiatru i liści.
Dziewczyna została sama z szokiem i niedowierzaniem wymalowanym na twarzy. Nigdy nie pomyślała, że to może tak wyglądać. Co ona sobie myślała? Że po miesiącu znajomości zbliżą się do siebie? Że zaprzyjaźni się z... demonem? Że od tak on będzie na każde jej skinienie?
Musiała to wszystko przemyśleć. Dodatkowo jeszcze propozycja diabła, żeby porzuciła swoje dotychczasowe życie. Miała trzy dni i wciągu nich chciała wszystko sobie wyjaśnić i zdecydować, co chce dalej robić.
Wstała nadal pełna najróżniejszych uczuć i ruszyła na rowerze do domu. Z tej wycieczki dowiedziała się wielu rzeczy, głównie znalazła odpowiedź na to, czym jest. Teraz te wszystkie informacje musiała poukładać w głowie.
__________________________________
Hayo~
Zamierzam dokończyć to opowiadanie! Jednak między czasie chcę pisać drugie, pt "Cztery"
 Niestety w tym drugim rozdziały będą rzadziej, ponieważ najpierw chcę skończyć jedno.
Mam nadzieję, że mi się uda!
/~SayoX
(Są błędy? => pisać)